|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-05-2006, 18:42 | #1 |
Reputacja: 1 | [sesja] Dziesiąta Muza Siódmy maja roku pańskiego 1519, wczesny poranek Amboise. Piękny zamek, katedra św. Herberta imponująca swą architekturą i wnętrzem, wielkie mosty pełne rzeźb, nawet pogoda dopisywała! Czyż to nie piękny dzień na spacer z kochanką, zabawę z dziećmi, wizytę na targu czy wystawny obiad z żoną i znajomymi? Łany zbóż pieszczone pierwszymi promieniami słońca widziane z zamkowych tarasów były naprawdę piękne, nawet stary piekarz- Javier, który ciągle raczył swych klientów opowieściami o jego ojczyźnie, Hiszpanii, przerywał co rusz pieczenie, by zerknąć na zamkowe okolice. Każdy cieszyłby się pięknem dzisiejszego dnia, gdyby nie jedno zdarzenie... [center:750b9bb5f7][/center:750b9bb5f7] [center:750b9bb5f7]Zamek w Amboise[/center:750b9bb5f7] Na placu przed katedrą św. Hubera od pięciu dni płonęła najmniej setka świec, co kilka godzin zmienianych przez naprawdę wielu ludzi- Francuzów, Włochów, Hiszpanów, Portugalczyków, Polaków, a nawet przez gniewnych Rosjan i Turków! Po cichu mówiono nawet o przyjeździe Franciszka I, lecz w tą opowieść mało kto wierzył. Cóż skłoniło tak wielu ludzi do zawitania na dworze królewskiego zamku w Amboise? Zdarzenie, którze wstrząsnęło niejednym z Europejczyków- śmierć Leonarda da Vinci! Tysiące uzdrowicieli zajmujących się jego paraliżem, księża, tajemniczy magicy i ich dziwne wywary, maści aptekarzy czy lekarze nawet ze Lwowa- nikt nic nie zdziałał, aż dnia 2 maja Leonardo odszedł na powitanie Bogu. Ludzie powoli zbierali się na placyku przed drzwiami do katedry. Porośnięte winoroślą mury otaczały mały, okrągły, brukowany placyk z fontanną na środku- zbudowaną według projektu Leonarda. Słońce było jeszcze za nisko, by padać do wnętrza, toteż zbierający się tam ludzie stali w półmroku. Za niecałą godzinę miała rozpocząć się ceremonia, toteż wiele niecierpliwych osobowości już zbierało się pod katedrą- był tam Marco Gien, znany kupiec francuski, który handlował towarami przywiezionymi z Afryki i Indii- przyprawami, kością słoniową czy też egzotycznymi zwierzętami. Ponoć sam papież wysłał swego tajnego szambelana, by złożył hołd zmarłemu wynalazcy w jego imieniu (a nieżyczliwi mówili o kradzieży wszystkich projektów zmarłego- w końcu kto odmówi papieskiemu urzędnikowi?), inni wspominali o emisariuszu z dworu Franciszka I- i to i to było naprawdę możliwe, gdyż Leonardo był osobą ze wszech miar wielką. Lecz mimo tych gości, o których plotkował cały dwór, przybył ktoś jeszcze- w tłumie gości na plac wchodziła między innymi jedna osoba, która pozornie niewiele znaczyła dla całego pogrzebu. Nie był to żaden książę czy lord, lecz... |