Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2019, 20:43   #1
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
[Neuroshima] Tygiel Ślepców - SESJA ZAWIESZONA

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=w1WwQmhVMDo[/MEDIA]

Blada kula słońca sunęła leniwie po stalowoszarym niebie, co i rusz chowając się za postrzępione chmury barwy ołowiu. Wydawała się mikra, odległa i zimna w porównaniu do tego, co prezentowała sobą jeszcze trzy miesiące temu. Teraz zamiast ognistego żaru, zsyłała na ziemię raptem marne jego okruchy, na tyle ciepłe, by jeszcze nie skuwać rozmiękłej gleby warstwą szklistego lodu - na nie czas miał dopiero przyjść. Późna jesień powoli przechodziła we wczesną zimę, którą dało się już wyczuć w rześkim, szczypiącym policzki powietrzu. Pogoda nie rozpieszczała, zebrani na poboczu polnej drogi ludzie co i rusz chuchali w dłonie, przestępując z nogi na nogę, albo tupali, chodząc od pobocza do pobocza, byle się rozgrzać. Najchętniej odpaliliby stojące za ich plecami auto i wrócili do domu, zostawiając problemy i chłód za plecami. Było ich trzech - trzy coraz mocniej dygoczące sylwetki, czatujące tuż przed granicą żywej ściany lasu. Trzymali rozsądną odległość dobrych stu jardów, ani myśląc zbliżać się choćby o stopę dalej, niż to konieczne.

- Wracajmy, nic tu po nas - wreszcie jeden z nich przerwał ciężką, nerwową ciszę. Pozostała dwójka mruknęła potakująco, patrząc tęsknie za plecy, gdzie puste pole i majacząca gdzieś w oddali wieża ciśnień, po której pozostało zdewastowane, nadgryzione zębem czasu i pogodową aurą truchło, wyciągające w niebo kikut konstrukcji przypominający rękę szkieletu.

Czwarta, klęcząca w piachu sylwetka pokręciła przecząco głową, szeleszcząc czarnym materiałem kaptura. Poza tym nie poruszyła się, zgarbiona niczym kamienny maszkaron z dachu starej katedry.

- Spojrzałem na niebo i ujrzałem burzę, która rozlewała się między chmurami niczym plamy czarnej krwi, gasząc światło słońca i rozpościerając płaszcz ciemności nad polami i koronami drzew. - skrzeknęła starczym, świszczącym głosem, sprawiając że pozostałe trio wzdrygnęło się, tym razem nie od zimna.


Ledwo staruch skończył mówić, od strony lasu zerwał się wiatr, szarpiąc szczytami wiecznie zielonych świerków i niosąc ze sobą woń gnijącej ściółki i czegoś jeszcze: słodkiego, dusznego i odpychającego. Jak odór rozkładającego się mięsa. Ludzie przy drodze poruszyli się niespokojnie, któryś sięgnął po broń. Cofając się rakiem do auta obserwowali w napięciu zamglone pnie drzew. Cienie wydłużały się, światło powoli niknęło, przechodząc w półmrok niczym moment przed zmierzchem. Wiatr z ostrych podmuchów przechodził gwałtownie w regularną wichurę, niosącą razem z szelestem liści szepty i syki.

- Zły znak… - wychrypiał chłopak mający może siedemnaście lat. On też jako pierwszy złapał broń, jakby ta mogła go obronić przed tym co obserwowało ich zza granicy omszałych pni. Przeżegnał się odruchowo, przełykając lepką gulę śliny.

Jesienna burza sama w sobie stanowiła zły omen. Była czymś, co nie powinno się wydarzyć. Anomalią, wprowadzającą niepokój do zwykle poukładanego świata. Niespodzianką z gatunku tych, jakich człowiek nie chce doświadczać. Sprawiała, że każdy zaplanowany ruch wydawał się niepewny, chwiejny… bo jak być pewnym w sytuacji, gdy los potrafi znienacka odwrócić monetę i to w najmniej spodziewanym momencie.

- Nic z tego nie będzie, wracajmy - odezwał się drugi, trochę starszy niż młodzik. Patrzył przy tym na plecy starca w czarnym płaszczu. Starał się przemawiać pewnie, nadać tonowi głosu rozkazujących nut… lecz wyszła mu zduszona prośba na którą starzec pokręcił przecząco głową. Tak to już było na tym świecie, że zawsze przychodziła następna burza, śnieżyce, ulewy, huragany, burze piaskowe i ogniowe. Niektóre gwałtowne, inne łagodne. Trzeba było poradzić sobie z każdą z nich z osobna i stale mieć baczenie na to, co przyniesie jutro.

- Jeszcze jesst czassss… - wysyczał, zadzierając głowę do góry. Węszył przez chwilę, zanim nie zaśmiał się skrzypiąco.
Czas nie dawał odpowiedzi, on tylko stawiał kolejne pytania.


Lepką, miękką ciemność wypełnił krzyk. Z początku cichy, podobny dalekiemu echu niesionemu wiatrem, stawał się coraz silniejszy, im dłużej trwał. Rósł, potężniał, aż wreszcie przemienił się w ryk smoka, rozsadzający czaszkę od środka… lecz wciąż nie miał dość. Nabierał mocy, aż do chwili, gdy zaczął wbijać ostre pazury bólu prosto w świadomość, rozrywając kokon mroku…

Światło…

Wpierw ujrzeli światło. Jasne, rażące w oczy… albo tak się wydawało. Do ryku dołączyło głuche dudnienie dochodzące z wnętrza czaszki. Krew w żyłach zawrzała, rozpoczynając szaleńczą gonitwę po całym ciele, usta otworzyły się aby zaczerpnąć rozpaczliwy haust powietrza.

Pierwszy… drugi… piąty… dziewiąty.

Z dziewięciu gardeł jak na jedną komendę wydobył się chór jęków boleści, rozchylone szeroko wargi łapały zimne powietrze. Pospiesznie, w panice i w obawie, aby właśnie zaczerpnięty oddech nie okazał się ostatnim. Rozmazany dotąd obraz powoli się wyostrzał, nabierając konturów i barw innych niż biel oraz odcienie szarości.

Na początku pojawiła się zieleń… dużo zieleni. Wszechobecna, przytłaczająca żywym, intensywnym nasyceniem dziesiątek setek odcieni, od ciemnej i prawie czarnej, po jaskrawą… a może to było już niebo? Dłonie na oślep błądziły po czymś miękkim, mokrym, kłującym. Nozdrza wypełniał zapach mchu, ziemi oraz wilgoci - ta ostatnia zdawała się osiadać na skórze, przesiąkać przez materiał ubrań i oblepiać lodowatą otoczką wszystkie koście wewnątrz ciała. Dreszcze chłodu utrudniały zebranie się do kupy, zimno wysysało siły, sprawiało, że chciało się znów zamknąć oczy i odpłynąć.

Wilgoć lała się też z góry, wybijając delikatne werble o całą najbliższą okolicę, zarówno żywą jak i nieożywioną. Pierwsze głowy niepewnie i z wyraźnym trudem uniosły się do pionu, rozglądając dookoła pijanym wzrokiem.
W pierwszej perspektywie ujrzeli siebie nawzajem - dziewiątkę bladych, roztrzęsionych widm świeżo przywróconych do życia. Posiniałe od zimna usta drżały, trupioblade oblicza spoglądały na siebie nawzajem czujnie, pytająco.

Nieufnie.


Pamięć płatała im figle, jak przez mgłę pamiętali kim byli. Imiona, drobne fakty z przeszłości… lecz co jakim cudem leżeli na mokrej trawie pośrodku lasu?

Bez dwóch zdań to był las - stare, sękate pnie drzew niczym kolumny dźgały niebo, wysoko ponad ich głowami szumiały liście, gałęzie. Z nich też skapywały krople deszczu, mocząc i tak mokre niczym nieszczęście ubrania.

Sosny, buki, świerki… niektórzy z przebudzonych nawet nie rozpoznawali z czym maja do czynienia, inni znali te nazwy doskonale, jednak nie tylko drzewa ich otaczały. Pomiędzy półleżącymi, siedzącymi i klęczącymi chwiejnie ciałami wyrastało coś jeszcze - proste, drewniane krzyże. Były też omszałe kamienne płyty. Starych, prawie niemożliwych do odczytania nagrobków. Po plecach ludzi przeszedł lodowaty dreszcz, niektóre ręce powędrowały do kabur z bronią.

Skąd się tu wzięli… i przede wszystkim gdzie było owo “tu”?!

Niewiadoma, biała plama i ostry ból głowy, gdy próbowali sobie przypomnieć coś sprzed… zaśnięcia, be skutku.

Czasami wiadomo tylko tyle, że coś jest cholernie nie tak.


 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR

Ostatnio edytowane przez Amduat : 04-12-2019 o 02:48.
Amduat jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172