Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-01-2020, 22:49   #1
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
[TERA] Wyspa Świtu [18+]



Dzień był ciepły i przyjemnie leniwy, w sposób, który każdy ciężko pracujący mieszkaniec Veliki był w stanie docenić. Powietrze drżało nieco, sprawiając że budynki zdawały się poruszać. Całkiem jakby nie były w stanie ustać w miejscu, jakby jakaś tajemnicza energia rozpierała je od wewnątrz. Lekka bryza od czasu do czasu chłodziła spocone karki i wprawiała w ruch ozdobne dachy markiz. Sklepy i stragany kusiły oczy wystawionym towarem. Karczmy, obietnicami zimnego piwa i smakowitych posiłków. Wszędzie słychać było śmiech, rozmowy, pokrzykiwania. Na Placu Wolności rozsiadła się grupa grajków, do której wkrótce dołączyła para kuglarzy. Zapowiadał się całkiem niezły pokaz.


Przy wschodniej bramie, Anqui, właścicielka karczmy “Niebieski Wagon”, przystanęła przed wejściem do swojego przybytku by zamienić kilka słów z Sejanusem, castańczykiem i stałym klientem. Tematem ich rozmowy, jak i większości rozmów prowadzonych tego ranka, była wyprawa Leandera. Wydarzenie to było na językach mieszkańców już od jakiegoś czasu. Wielka ekspedycja mająca na celu zbadanie tego, co wybiło członków poprzedniej wyprawy. Nie szczędzono na nią kosztów. Od tygodni do Veliki zjeżdżały wozy wypełnione towarami. W dokach buzowało życie, przygotowując flotyllę statków powietrznych. Zjeżdżali także śmiałkowie, chcący w owej wyprawie wziąć udział. Nie odstraszały historie opowiadające losy poprzedniej ekspedycji. Nie przerażała wizja śmierci. Okazja była zbyt kusząca. Przygoda, sława, kontakty, skryte przez wieki tajemnice. Wyspa Świtu obiecywała wszystko to i więcej, zatem przyjeżdżali, zostawiając za sobą domy, rodziny i przyjaciół. Każdy z nich miał własny cel i każdy liczył na to, że go osiągnie.


- Zrobi się tu strasznie cicho gdy już wszyscy odlecą - zasępiła się Anqui, spoglądając za elinką w różowej, kapłańskiej szacie, która wesołym krokiem minęła jej przybytek, podążając w stronę miejskiego teleportu.
- Dwa dni temu narzekałaś, że masz już dość hord awanturników wywracających Wagon do góry nogami - przypomniał jej Sejanus, na jego ustach igrał kpiący uśmieszek. Wiedział, że Anqui najchętniej sama by ruszyła z ekspedycją ale nie mogła tak po prostu zostawić interesu.
- Przywiozę ci z powrotem jakąś starożytną błyskotkę - obiecał, mierząc kobietę roziskrzonymi oczami. W chwilę później musiał się uchylić żeby nie oberwać ścierką, która jeszcze do niedawna spoczywałą zatknięta bezpiecznie za pas fartucha.
- Czy tobie tylko jedno w głowie?! - fuknęła właścicielka Niebieskiego Wagonu. - Nie dalej jak wczoraj widziałam jak ślinisz się do tej białowłosej z mieczem. Wziąłbyś na wsztrzymanie…
- Ja?! Moja droga, życia szkoda - wybuchnął śmiechem, uchylając się przed kolejnym atakiem.





W dokach, przy statkach, wrzało jak w ulu. Ciężko było nawet szpilkę wcisnąć, a jednak znalazło się dość miejsca by przecisnęła się mała dwukółka. Wysiadł z niej wysoki elf, rozejrzał się po otaczającej go ciżbie, po czym ruszył w stronę jednego z czekających statków.
- Kolejny, cholerny jaśnie pan - sarknął aman opierający się o ścianę magazynu.
- Tyrusie, kontroluj się, to było niegrzeczne - siedząca przy jego nogach elinka o białych włosach i czarnych, kocich uszach, sprzedała mu cios piąstką w kolano.
- Ja się mam kontrolować?! - oburzył się, odsuwając poza zasięg towarzyszki. - A kto niby sięga po siłowe rozwiązania, za każdym razem jak jej coś nie pasuje?
- Twarz ci się marszczy - odpowiedziała, w ogóle nie zrażona jego oskarżeniami. Wstała i otrzepała przyzodobioną kwiatami zbroję. - No to idziemy! - zarządziła i ruszyła w ślad za elfem, machając wesoło czarnym ogonem.
- Okuri, do cholery, poniosła byś chociaż własną broń! - Krzyknął za nią, chwytając oparty o ścianę łuk i ruszając w ślad za elinką.



Na jednym ze statków, przyglądając się wchodzącym, stała wysoka, dobrze zbudowana kobieta. W dłoni trzymała zwój, na który od czasu do czasu rzucała okiem.
- To ten? - w jej osobistą przestrzeń wdarł się kobiecy głos. Złotowłosa elfka z ciężkiej zbroi przystanęła obok, zerkając na zwój by upewnić się co do swoich podejrzeń.
- Tak, to ten - kobieta odpowiedziała jej nieco zniechęconym głosem.
- Wiesz, jeżeli tak cię to mierźwi to mogłaś zostać w Allemanthei - wypomniała jej elfka, opierając się o reling, czym przyciągnęła liczne spojrzenia.
- Nie mogłam i dobrze o tym wiesz - kobieta westchnęła. - Generał ma swoje sposoby.
- Wiem - odparła Lestrin, śledząc wzrokiem ciemnowłosego elfa. - Leander wcale nie jest od niej gorszy, z tym że lepiej płaci. Jak myślisz, uda się nam odnaleźć Elleona?
- Nie wiem, siostro. Nawet jeżeli się jednak nie uda to może chociaż jego brat zdobędzie jakieś informacje dzięki którym zyska spokój - kobieta w końcu zwinęła zwój, upewniwszy się że jej cel znalazł się na pokładzie. Miała dużo czasu zanim będzie musiała się ujawnić, o ile w ogóle to zrobi.


Jedną z ostatnich osób, jakie weszły na pokład, był potężnie zbudowany aman odziany w magiczną szatę.
- Zebrało nam się tych czarodziei, nie ma co - skomentował jego pojawienie się pokryty brązową sierścią popori, przypominający swym wyglądem psa i będący jednym z inżynierów. Prawą dłonią rozmasowywał nadgarstek lewej. Ogłoszono właśnie krótką przerwę przed odlotem. Na statku obok praca trwała dalej.
- Ten to chyba nie czarodziej - mruknął jeden z jego towarzyszy, siedzących na skrzyniach i zjadających gorące bułeczki.
- No nie wydaje mi się, pewnie kapłan czy coś - dodał kolejny.
- No, kapłanów to nigdy nie za dużo - wtrącił się jedyny w tej grupie człowiek, upijając z trzymanego w dłoni kufla. - W poprzedniej wyprawie też było sporo magów. Łasi są na te wszystkie starożytne teksty to i ciężko ich odgonić gdy się taka okazja nadarza. Jak widać jednak i tak niewiele to dało - podsumował, splunął za burtę i umilkł.
- Nie ma to jak nadmierny optymizm na poprawienie trawienia - inżynier przestał pocierać nadgarstek i zmierzył mężczyznę niechętnym spojrzeniem.
- Ja tylko mówię jak jest - odparł człowiek, wstając i odkładając kufel na dopiero co zwolnione miejsce.
- Magister Leander wie co robi - zaperzył się przypominający królika poporii.
- Oni wszyscy wiedzą - padła niechętna odpowiedź.
- Hej, Titus! Heeeeej!! - nagle w napiętą atmosferę wciął się radosny, dziecięcy głosik. - Przepraszam, przepraszam - złotowłosa elinka wstrzymała swój bieg na chwilę by przeprosić owego amana, z którym się zderzyła. Jej lisie uszy zadrżały, a ogon podwinął nieco, jednak już sekundę później pobiegła dalej by wpaść z impetem w grupę odpoczywających popori.
- Hime, ile razy ci mówiłem żebyś nie biegała po pokładzie - warknął na nią mężczyzna, mierząc surowym wzrokiem.
- Właśnie, panienko Hime, to nie jest bezpieczne - poparł go psowaty inżynier, chociaż zdecydowanie łagodniejszym głosem.
- Ale… Ale… - zająkała się, chwyciła w dłoń ogon i skryła za nim swoją twarz. - No ale właśnie spotkałam Sejanusa - wyznała.
- Szlag by to trafił - mina Titusa wyraźnie dawała do zrozumienia, że daleki był od dzielenia radości złotowłosej elin.
- Zapowiada się ciekawy rejs - podsumował sprawę królikopodobny popori, na co cała grupa, wyłączając z niej człowieka i Hima, wybuchnęła śmiechem.


Ostatnim pasażerem był młody człowiek, sprawiający wrażenie jakby przed czymś uciekał. Wpuszczono go jednak nie robiąc problemów, musiał jedynie podpisać się na liście.
- Nie spodziewałem się że Hime też z nami poleci. Ta mała kula... Niech mnie ktoś w pysk strzeli - Sejanus urwał w pół zdania i dokończył pełnym zakończenia tonem.
- Skoro tak ładnie prosisz - towarzysząca mu przedstawicielka castańskiej rasy uśmiechnęła się z politowaniem, podążając wzrokiem by wyłapać obiekt zainteresowania kupca.
- Od ciebie zawsze i w każdej sytuacji - odpowiedział, odwracając wzrok od nowoprzybyłego i wracając nim do rejonów znajdujących się nieco poniżej oczu.
- Prosisz się - prychnęła, odrzucając pukle długich, czarnych włosów, które wysunęły się jej z wysoko upiętego koka.
- Oj nie bądź taka, Zilf. Złość urodzie szkodzi - oderwał spojrzenie od uwydatnionych przez skąpą zbroję piersi i powrócił nim do młodego człowieka. - Nie wiedziałem że syn Arganta też się tu znajdzie.
- To jakiś twój znajomy? - teraz także i ona zainteresowała się nowoprzybyłym.
- Znajomy… Nie, raczej syn kogoś, z kim kiedyś robiłem interesy. Biedny chłopak. Mnie by krew zalała jakbym miał wytrzymać to, przez co ten przeszedł - przeczesał włosy palcami, zdradzając swoje wzburzenie.
- Oho, szykuje się ciekawa historia - oczy Zilf zalśniły. Niewiele było takich rzeczy które lubiła by bardziej od dobrych opowieści. No, może poza wyrzynaniem w pień swoich wrogów.


Dobiło południe nim kolejny statek wzleciał w powietrze i zaczął oddalać się od Miasta Kół. Podróż miała zająć dwa dni, głównie z powodu braku bramy teleportacyjnej na Wyspie Świtu. Między innymi tym właśnie zająć się mieli inżynierowie wchodzący w skład wyprawy. Pasażerowie i załoga zebrali się na pokładzie by pożegnać Velikę. Wielu zapewne zastanawiało się czy dane im będzie jeszcze ujrzeć wielkie koło, posłuchać grajków na Placu Wolności, czy posmakować wybornego piwa w Niebieskim Wagonie. Niektórzy myśleli o tych, których zostawili za sobą. Inni myśli swoje skupili na tym, co na nich czekało. Nastrój wyczekiwania pogrążył statek w nieco nerwowej atmosferze. Wkrótce mieli się przekonać czy decyzja udziału w wyprawie była tą, która przyoblecze ich w płasz chwały, czy też w całun pogrzebowy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 23-01-2020 o 23:22.
Grave Witch jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172