Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-09-2017, 23:13   #61
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Szpital

W pierwszej chwili kobieta i cyrulik zareagowali zdziwieniem. W Księstwie Mazowieckim nie widywano Czerwonych braci. Ciężko było przeciętnemu człowiekowi powiązać nietypowe szaty ze statusem zakonnym. Dziecko natomiast nie zareagowało w żaden nietypowy sposób. Wcześniej Cyrulik podnosił i opuszczał jego kończyny.
Dokładne oględziny nie przyniosły żadnych odpowiedzi. Jedynym zaskoczeniem było to, że chłopak potrzebował pewnego czasu, żeby zareagować na uszczypnięcie. Jakby musiał wziąć oddech. Czuł ból, choć z dziwnym opóźnieniem.

Kobieta z radością przyjęła srebrną monetę. Kłaniała się i dziękowała. Na moment nawet klęknęła przed świętym mężem. Bo w końcu zrozumiała kim może być Fyodor.

Cyrulik zaś parsknął kilka słów o szamaństwie i odwrócił się w stronę swojego biurka. Zasłonił swoim ciałem świecę i w pomieszczeniu zrobiło się ciemno.
- Myślą, że woda święcona to lekarstwo na wszystko.

Reznov podszedł do niego, pociągnął jego ramię, tak, że cyrulik musiał się odwrócić. Ich spojrzenia się spotkały. Wszystko trwało krócej niż dwa oddechy. Cyrulik skulił się w sobie. Jakby nagle postarzał się o kilka dekad. Cofnął się szybko potykając o biurko. Świeca przewróciła się rozlewając wosk po przygotowanych narzędziach lekarskich. Tylko przez to nikt z zebranych nie zauważył, że w oczach mężczyzny pojawiły się łzy. Nie bacząc na nic przepchnął się między grupą inkwizytorów i ruszył na zewnątrz. Widać deszcz był mu bardziej miły, niż towarzystwo Fyodora.

Kobieta w czerwonej sukni wykazała się refleksem i postawiła świecę, zanim cokolwiek zdążyło się zapalić od jej płomienia.

Gdy grupa inkwizytorów już podjęła decyzje o dalszych działaniach kobieta zwróciła się jeszcze do Fyodora.
- Po stokroć dzięki wam, panie. Mieszkamy w przybytku w północnej części podgrodzia. Z łatwością waść znajdziesz. Jedyny dwupiętrowy dom. Na imię mi Teresa.


Plebania

Wino zaserwowane do kolacji rozwiązało języki. Zwłaszcza księdzu Luisowi. Z chęcią opowiadał o życiu w Rzymie. Owszem spotkał papieży. Nawet trzech. Jako dziecko widział na procesji ulicami Rzymu papieża Gregoriusa Nonusa, później w takich samych okolicznościach Coelestinusa Quatrusa, a tuż przed opuszczeniem Włoch spotkał Innocentiusa
Quartusa. Francisca dość szybko zorientowała się, że mimo pięknych słów, było w nich mało treści. Samych papieży widział pewnie z około dziesięciu metrów. A o jakiejkolwiek rozmowie z nie było mowy. Opowiedział o posłudze w kilku kościołach. Najbardziej brakowało mu słońca, co kontemplował długą pauzą, w czasie której stukające o dach krople deszczu przypomniały zebranym jak daleko są od słonecznych Włoch.

Gdy zaś ksiądz Tomasz opowiadał o hiszpańskim Biskupie Francisca opróżniła swój kieliszek niemal duszkiem. Siła alkoholu tłumiła wyraźnie metaliczny głos. Wino nie było najgorsze, choć kobieta odwykła już od trunków tej klasy. Oczywiście pochwaliła je, jak nakazywał obyczaj. W odpowiedzi usłyszała, że jest to wino z winnicy Zamoyskich. Drugiego najbogatszego rodu w okolicy. Bogatsi okazali się jedynie Czarneccy. Choć ostatnio mieli jakieś problemy z ludźmi, którzy u nich pracują.

Temat już zszedł na pogodę i fakt, że ten rocznik wina nie będzie tak dobry jak poprzedni zdawał się wszystkich zasmucać. Tymczasem ksiądz Tomasz po przejściu przez wszystkie meandry plotek z życia bogaczy postanowił wrócić do pouczającej historii biskupa Auditore. Otóż ten najmłodszy uczestnik kongregacji biskupiej z XI wieku głosił tezę o braku predestynacji bytów anielskich. Według Auditore nawet szatan mógłby się ukorzyć i dostąpić zbawienia. Było to nowatorskie podejście i choć upłynęło już blisko 200 lat od czasów gdy biskup ów swe tezy głosił, to nadal próżno szukać było jego nauk w bibliotekach klasztornych. Jak się okazało postawa taka, że każdy zasługuje na szansę zwrócenia się do Boga była inspiracją dla biskupa Guntera. Dlatego też portret Auditore znalazł się w tym miejscu.

Ksiądz Janusz rozpogodził się odwrotnie proporcjonalnie do zawartości wina pozostającej w czarze. Im podczaszemu lżej było nieść dzban, tym uśmiech na twarzy księdza Janusza zdawał się szerszy. Choć małe czarne oczka zerkające znad czerwonych już policzków nadal były podejrzliwe.

Ksiądz Szymon wywołany do odpowiedzi i połechtany komplementem zdawał się cały napiąć i urosnąć o jeszcze dobre dwa centymetry. Jak się okazało sięgając głęboko do korzeni jego drzewa genealogicznego można było otrzeć się o najznamienitszych Piastów. Niemniej Szymon był siódmym synem swego ojca, a szlacheckiego majątku wystarczyło na obdarowanie nim ledwie trzech najstarszych. Historia jakich wiele już słyszała Francisca. Ksiądz Szymon po jej zakończeniu obdarował młodą dziewczynę szczerym uśmiechem i wzniósł wino w toaście za wspaniałego gościa.

W tym momencie zagrzmiało. Deszcz przyniósł burzę.

Okolice plebanii.

Fyodor stał pod katedrą. Nie miał okazji w dzień odwiedzić tej przytłaczającej budowli. Warunki panujące na zewnątrz również nie wskazywały, żeby mógł się jej spokojnie przyjrzeć z zewnątrz. Już miał iść dalej, gdy nagle dojrzał trzy postaci z baldachimem poruszające się w stronę plebanii. Dwaj wysocy mężczyźni nieśli sporą konstrukcję osłaniając przed deszczem nieco niższego człowieka w purpurze. Zdawało się, że inkwizytor dobrze trafił. Biskup wracał z modlitwy i kierował się na plebanię. Ów pochód pewnie nawet nie zauważyłby inkwizytora, gdyby nie błysk, który nagle rozświetlił nocne niebo. Purpurat wykonał gest dłonią, a dwaj słudzy niosący baldachim zatrzymali się w miejscu.

Opactwo Dominikanów

Anna i Gerge zamknęli za sobą drzwi refektarzu, gdy nocne niebo przeciął grzmot. W pomieszczeniu siedział akurat Weismuth.
- Nie powinniście tak wędrować w deszczu. Jeżeli wymarzniecie, to nie wiem czy lokalny cyrulik wam pomoże. Dobrze, że jesteście. Z kolacji została jeszcze zupa cebulowa. I na Boga, zdejmijcie te ubrania. Na końcu korytarza drzwi po obu stronach to cele wyznaczone dla naszych potrzeb. W sumie sześć. W każdej powinien być czysty habit. Przebierzcie się, a ja przyniosę więcej zupy. Poprosiłem o nie opata, gdy siostra Francisca szukała suchej sukni.
Anna odniosła wrażenie, że stał się mniej zgryźliwy niż na spotkaniu pod kluczem. Ale teraz myślała tylko o tym, żeby pozbyć się ciężkiego od wody habitu.
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 03-09-2017, 15:04   #62
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Szpital


Anna poczuła się dziwnie widząc zachowanie brata Fyodora. Bardzo chciała mu wytłumaczyć swoją sytuację i ustalić jakiś plan. Jednak brat wyglądał jakby się obraził. Gdy brat odszedł mogła spokojnie spojrzeć na Gerge szukając w nim oparcia. Nie nadawała się na dowódcę, a już tym bardziej organizatora nowej jednostki w Płocku. Jeśli Pan rzeczywiście wyznaczył jej taki cel postara się zrobić wszystko co w jej mocy.

Na chwilę podeszła do chłopca, którego uszczypnął Fyodor. Chwilę poobserwowała chłopca, jego spojrzenie, odcień cery, przyjrzała się jego sylwetce. Podobne zachowanie kojarzyło się jej z pewnym osobnikiem, ale nie mogła sobie przypomnieć nic, ponad to, że ów osobnik sypiał na stojąco.

Pożegnała się ze wszystkimi, jeszcze raz obiecując siostrze Joannie, że postara się pojawić na modlitwie. Dopiero po tym w asyście Gerga ruszyła do bractwa Dominikanów.

Gdy tylko opuścili budynek Szpitala zobaczyła kłębiące się na niebie chmury. Pomyśleć, że brat Fyodor udał się do biskupa, mimo tej pogody... oby udało mu się znaleźć schronienie. Oby biskup go przyjął. Naprawdę nie rozumiała. Może byłoby jej łatwiej gdyby brat pozwolił jej chociaż spojrzeć na listy, ale chyba chciał je zachować dla siebie. Westchnęła ciężko i ruszyła brnąc przez błoto.


Pozwolili sobie na pośpiech, a za pośpiechem czai się niedokładność. Sama ją spowodowała, gdyby zamiast oddać się niepokojowi chociaż spytała co planują jej towarzysze. Zerknęła na idącego obok Gerge. Cieszyła się, że nic mu się nie stało, wierzyła że upewnienie się warte było tych poszukiwań w deszczu. Jednak co jeśli przez to naraziła misję? Czuła jak pomalutku ogarnia ją przygnębienie.

Opactwo Dominikanów


Gdy dotarli do opactwa. Czuła otępiające zmęczenie i wychłodzenie. Do tego zmartwienie nie dawało jej spokoju. Co jeśli brat Fyodor się pochoruje? Co z pozostałymi?

Widząc brata Waltera poczuła lekką ulgę, która dodała jej sił na tyle by była w stanie przywołać na twarz lekki uśmiech. Niestety gdy wspomniał o deszczu poczuła ponownie przygnębienie.
- Brad Fyodor nadal wędruje po deszczu... - Powiedziała cicho opuszczając wzrok na przemoczony habit. - Mimo, pogody i późnej pory postanowił spotkać się z biskupem.

Chwilę stała, patrząc jak krople wody spływają na posadzkę. Nie mogła się zamartwiać, to do niczego nie prowadziło. Powinna wierzyć w swych towarzyszy i pomodlić się o ich zdrowie.
- Bracie, czy mógłbyś jeszcze poprosić o odrobinę wrzątku? Przyrządziłabym wywar z ziół. Och... i gdyby znalazła się jeszcze odrobina czosnku. - Uśmiechnęła się do rycerza. - Przebierzemy się i chętnie skorzystamy z posiłku. - Spojrzała na swego towarzysza, upewniając się jak się czuje.


W celi gdy już zamknęła za sobą drzwi ostrożnie zaczęła zdejmować habit. Odwiązała sakwę z ziołami i delikatnie rozłożyła ją na sienniku, tak by mogły wyschnąć. Po chwili wyjęła też kwiatka, który jej dziś tak pomógł i ułożyła go obok.

Dopiero po tym zabrała się do zdejmowania wszystkich warstw, przemoczonego habitu, układając je ostrożnie, tak by mógł wyschnąć. Jak zwykle szeptała przy tym modlitwę do Matki Bożej. Zawsze wierzyła, że chociaż tak może podziękować za łaskę, która ją spotkała. Habit był podniszczony, ale dlatego, że razem służyli, uśmiechała się więc, strzepując odrobiny błota i wyciskając nadmiar wody. Czuła, że samo zdjęcie przemokniętych, ciężkich tkanin przyniosło jej ulgę, jednak powoli docierał do niej też chłód celi. Pozostawiła na sobie wilgotną bieliznę, czułaby się jednak źle mając na sobie tylko wierzchnie odzienie.

Martwiła się odrobinę brakiem welonu. Chwilę patrzyła na przemoczoną tkaninę, wyciskając już całkiem długie, ciemne włosy. Może powinna poprosić, któraś z sióstr Dominikanek, by je przycięła. W zakonie, zawsze strzyżono ją dosyć krótko. Delikatnie rozczesała długie pasma palcami. Czuła dziwny niepokój. Może to wspomnienie gorąca, które czuła na dole, może martwiła się o brata Fyodora i resztę.

Szybko związała włosy rzemykiem, zaplatając je na plecach i narzuciła na siebie habit. Był za duży, ale ciepły i suchy. Przewiązała go swoim sznurem od habitu, nie chcąc by plątał się pod nogami. Szybko wybrała potrzebne do naparu zioła. Jeżówka, rumianek, krwawnik. Zebrała je ostrożnie i dopiero nasunęła na głowę kaptur, który prawie opadł jej na nos. Troszkę ją to rozbawiło, stłumiła jednak cichy śmiech i ruszyła w stronę refektarzu. Miała nadzieję, że zastanie tam zarówno Waltera jak i Gerge.
 
Aiko jest offline  
Stary 04-09-2017, 08:57   #63
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację

Rozmowa układała się znakomicie i Francisca prawie poczuła się miło w towarzystwie nowo poznanych czterech mężczyzn. Wino i sympatyczna atmosfera potrafią uśpić czujność, a na taką rzecz można sobie pozwolić tylko w mrocznej karczmie w towarzystwie obwiesi. Tam łatwo zachować dużą jasność, kto chce ci dać w mordę, a kto wbić nóż w plecy. Tego rodzaju luksusów nie można spodziewać się w kulturalnym towarzystwie... można natomiast spodziewać się wyśmienitej kaczki i niezgorszego wina.

Wenecjanka obdarzyła księdza Luisa takim wzrokiem jakby zeznał właśnie, że zobaczył w swoim życiu któregoś z apostołów. Trzech papieży… widzianych osobiście! Włoszce nie umknął fakt, że jak mówił jeden biskup, papież Coelestinus pełnił tą najszlachetniejszą posługę zaledwie pół miesiąca. Znaczy to, że Luis albo był jego osobistym lekarzem, albo kłamał. Nawet jeśli Francisca nie należałaby do Oculi Dei uznałaby, że warto to sprawdzić.
Delikatnie przejęła inicjatywę w tej części rozmowy:
- Wstyd mi - skierowała swoje słowa do kapłana - ale, zazdroszczę księdzu. Wiem, że dla naszego Pana znaczenie mają dobre uczynki i życie w łasce uświęcającej i właśnie to powinno być dla nas radością, ale byłabym niezmiernie szczęśliwa mogąc zobaczyć na własne oczy chociaż raz Świętego Ojca. Kobieca słabość - i zasmuciła się kokieteryjnie. - Podziwiałam papieża Gregoriusa za jego wielki wysiłek, aby głosić Dobrą Nowinę całemu światu oraz za wyniesienie na ołtarze tak znaczących ludzi jak Święci Dominik i Franciszek. Codziennie dziękuję Bogu, że obdarzono mnie tak pięknym imieniem. Czy ksiądz uważa, że wobec tak wielkiej osoby, papież Coelestinus słusznie postanowił skupić się na kontynuowaniu dzieł swojego poprzednika? Czy jak ksiądz go widział, był w dobrym zdrowiu?

Rozmowa z księdzem Tomaszem, nie należała do najłatwiejszych, ale Włoszka widząc wino w kieliszku postanowiła się zdobyć na wysiłek. Opowiadał wprawdzie boleśnie, ale za to ciekawie. Przejęła się losem znamienitego rodu Czarneckich, zachęcając księdza do podania dalszych szczegółów i taktownie dając znak podczaszemu. Nie była bezbronna w tej bitwie, nie pasowało jej tylko, że ksiądz używa słowa ród w stosunku do ludzi, którzy jakieś sto lat temu pasali owce w lnianych portkach... ale co kraj to obyczaj.

Zachwyciła się również ideą nieograniczonego miłosierdzia głoszoną przez księdza biskupa za czcigodnym Auditore. Ludzie wszak są słabi, kobiety słabsze niż mężczyźni (przypadkiem spojrzała na Szymona) i pomimo dobrych chęci często ulegają pokusie czyniąc zło pod namową szatana. Zwykle jednak ludzie starają się wrócić na ścieżki Pana, jeśli do nich wyciągnąć wybaczającą i miłosierną rękę. Nie mogła tylko pojąć, kto podjąłby się tak bohaterskiego zadania jak ewangelizacja szatana? Chyba tylko najczystszy i najbardziej bohaterski z mężów? (Znów wzrok przypadkowo na Szymonie się zawiesił.) Sam szatan wszak bez ewangelizacji nigdy nie pochyliłby czoła przed naszym Panem. Francisca podkreśliła przy tym swoją własną słabość intelektualną. Pomimo powiem wysiłków jej nauczycieli zrozumienie co bardziej skomplikowanych kwestii teologicznych było poza zasięgiem. Wolała się więc opierać na autorytetach uznawanych przez Kościół, świątobliwych księżach (gdzie jest ksiądz Szymon?) oraz głębokim zaufaniu w modlitwie.

Francisca postanowiła też zachęcić księdza Janusza do podzielenia się czymkolwiek. Ileż przecież można milczeć w tak znakomitym towarzystwie. Zaczęła od delikatnego: “Jak długo ksiądz ma przyjemność służyć Bogu w tym zacnym miejscu?” Licząc, że może kapłan stanie się bardziej szlachetny i wylewny, skoro tak sprawnie szło mu wlewanie w siebie szlachetnych trunków.

Kilka słów podziwu i subtelnego pocieszenia popłynęło też w kierunku księdza Szymona. Służba Bogu, wprawdzie pełna wielu wyrzeczeń i trudności (jej myśli mimowolnie powędrowały w kierunku resztek na talerzu), może jednak uczynić świat lepszym. Może w oczach Boga, jedna dusza poprowadzona na drogę zbawienia więcej jest warta niż nikczemny wróg pokonany na polu walki, albo też zgromadzony worek złota. Wenecjanka mimowolnie też zauważyła, że księdzu Szymonowi posługa najmilszemu Panu służy. Nie wdawała się przy tym w detale.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 04-09-2017, 14:45   #64
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Fyodor maszerował wspierając się o lasce. Jego ciało co jakiś czas przechodziła fala zimnych dreszczy gdy próbowało się rozgrzać, ale nie przeszkadzało mu to. Trochę jakby ciało było obok i był tylko obserwatorem tego chłodu, a nie osobiście to czuł. Otępienie zmysłów. Jeden z wątpliwych uroków wieku. Nie lękał się o zdrowie. Ciało jest słabe, ale wola służby wielka i to ona go poprowadzi.

Stał w deszczu przez dwie sekundy obserwując biskupa rozważając czy jego zamiar jest prawy.
- “Nie ufaj nikomu” - powtórzy doktrynę wielu wciąż żywych inkwizytorów i schował pięść w dłoni składając ręce do modlitwy

“Absoluta et cum cognovissent Deum
Nihil occultatum est, a facie tua.
...
Ut ea curet universa implenda voluntatem tuam.
Resplendet scientia sempiternum”

I wejrzał w ich serca… mężowie niosący bladahim byli prawymi chrześcijaninami, a ich dusze plamiły jedynie pomniejsze grzechy. Ten z przodu bił żonę myśląc “Z babą jest jak z kosą. Nie klepana staje się tępa”, ale kochał ją a drugi nawet teraz ganił się za to, że pożyczył wcześniej pieniądze. Za to gdy spojrzał na biskupa… Bóg nie ukazał mu nic. Jedynie tyle, że to chrześcijanin. Źrenice Reznova się rozszerzyły. Poczuł jakby jakiś anioł, który z pewnością odpowiada za ten dar (bo nie wierzył by któryś ze świętych, a tym bardziej sam Bóg się nim zajmował) pogroził mu palcem “nie nadużywaj darów swych”. Wtedy uderzył piorun ujawniając jego obecność. Biskup się zatrzymał i wyraźnie zainteresował samotna postacią w deszczu.

Fyodor podszedł do i cztery kroki od niego pochylił głowę w geście szacunku, wciąż stojąc w deszczczu
- Wasza ekscelencjo…
- Czerwony Bracie… musisz należeć do grupy brata Weismutha. Wejdźmy do środka, nie ma co stać w deszczu. Tam kontynuujemy rozmowę.


- Ja jestem Fyodor Babilić Reznov, od Czerwonych Braci - przedstawił się inkwizytor po przywitaniu już wewnątrz.
- Reznov… z TYCH Reznovów?
Fyodor pokornie skinął głową
- Ale odciąłem się od nich gdy przywdziałem czerwone szaty. Jest za tym pewna historia, jeśli kiedyś by ekscelencję interesowała mógłbym ją opowiedzieć przy jakiejś okazji.

 
Arvelus jest offline  
Stary 04-09-2017, 22:28   #65
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Refektarz w opactwie Dominikanów.

Anna wróciła do pomieszczenia w niewygodnym, brązowym habicie. Musiała odginać głowę do tyłu, żeby widzieć drogę powrotną spod kaptura. Zgodnie z przewidywaniami na miejscu był już Walter i Gerge. Choć ten drugi zdawał się być przyrośnięty do swojego kaptura, to tym razem miał odsłonięte włosy. Walter już nie wydawał się zmęczonym starcem. W pomieszczeniu roznosił się intensywny aromat cebuli i czosnku. Ślinianki zakonnicy zaczęły pracować bez udziału jej woli. Przełknęła ślinę, gdy Weismuth podsunął jej drewnianą miskę z zupą. Uczyniła nad nią znak krzyża i w szybkiej cichej modlitwie podziękowała za posiłek. Mężczyźni zaś już skończyli. Stary rycerz wycierał kawałkiem chleba pustą miskę, po czym zjadał go przeżuwając powoli.

Po posiłku przyniósł gorącą wodę, z której Anna z dużą wprawą przygotowała napar dla całej trójki. Siedzieli tak, przy drewnianej ławie i zaczęli rozmawiać. Przyjaciel Anny zaczął od zrelacjonowania wizji znad rzeki. Weismuth zadawał szereg pytań doprecyzowujących. Jak się okazało Gerge był już prawie przekonany, że Czarny Anioł jednak nie miał skrzydeł. Weismuth zaś rzekł, że o diable podobnym słyszano. Wspólnie zaczęli się zagłębiać w temat, podczas gdy Anna delektowała się naparem.

Na moment przymknęła oczy. Była zmęczona. Zachód słońca był już dawno temu, a ją o świcie zbudził deszcz. Teraz przymknęła oczy. Czy mogła stanąć na czele płockiej inkwizycji? Widziała siebie. Odmienioną. Jakby wyższą. Wyprostowaną. Dumną. Prawdziwy przywódca. A obok niej Gerge. Generał jej armii, która stanie do walki ze złem. W srebrzystej zbroi. Dalej Weismuth i Fyodor. Służący radami mędrcy. I te dwie kobiety. Francisca? I ta druga, pokazująca bestię z kłami. Oni właśnie. Pod sztandarem Chrystusa Króla. A zastępy bestii korzyć będą się przed nimi.

Gerge zapytał o coś Anny, lecz ona odruchowo pomachała głową. Kobieta nawet nie zorientowała się, kiedy mężczyźni przeszli na język niemiecki. Dopijała swój napar i planowała. Wielkie rzeczy, ku chwale Pana nie zaplanują się same. A on w srebrnym napierśniku wyglądał niczym sam archanioł Michał.

Jadalnia na plebanii.

Włoch niczym pstrąg w przejrzystej wodzie strumienia lawirował w swych opowieściach. Wychwalając widoki, architekturę miasta i ludzi. Do czasu aż bystra Włoszka wzięła go w kleszcze powabnych słówek. O papieżu opowiadał ogólnikami. Wszak był jeszcze młody. Jeszcze nie należał do stanu kapłańskiego. I choć utrzymywał, że widział Celestyna, to z każdą wersją był on coraz dalej w tłumie ludzi czekających na prezentację papieża w oknie.

Franciska zaś obdarzała go szczerym i szerokim uśmiechem. Tym szerszym im bardziej Luis unikał jej wzroku. Temat Czarneckich wydawał się zaś wracać jak bumerang. Bez wątpienia ludzie ci wiele znaczyli w okolicy. Podobnie jak Zamoyscy. Krążyły jednak plotki iż Zygmunt Czarnecki, głowa rodziny, chełbi swym chuciom z kim popadnie. Oczywiście plotki mogły być rozpuszczane przez Tomasza Zamoyskiego, żeby pogrążyć konkurenta. Kapłani pomiędzy kolejnymi kielichami zastrzegali się, iż nie przystoi rozsiewać plotek o tak znamienitych rodach. Wszak Czarneccy ufundowali jeden z ołtarzy w katedrze. Co więcej seniorka rodu, Maria, oddała wszystkie swoje srebra na kościół.

W tym momencie Francisca zauważyła na rękojeści widelca podkowę z krzyżem. Symbol herbowy. Cóż, o tyle o ile krzyż był typowym elementem ozdób parafialnych, o tyle podkowa zapewne była już częścią symbolu rodowego. Mimo znikomej wiedzy w kwestii heraldyki inkwizytorka domyśliła się właśnie dokąd trafiły rodzinne srebra Czarneckich.

- No i te problemy, to pewno też przez plotki. Gmin rzecze, jakoby bestyje przy gospodarstwie Czarneckich grasowały. Pono kury kradną. I okolicznym krowom mleko kwaśnieje - przybliżył elokwentnie ksiądz Szymon licząc na uznanie w oczach Włoszki.
- Plotki, plotki, plotki. To wszystko kalumnie podłe, jako i te, że Zamoyscy mają u siebie na usługach czarownicę, co to przywdziewa skórę wilka i dzieci porywa z okolicznych wiosek. Ot, dwa zwaśnione rody, co do porozumienia dojść nie mogą - uciął ksiądz Janusz.
- Ta, ale w tym roku do winnicy Czarnecki musiał najdalsze kuzynostwo sprowadzić, bo gmin ów pracować nie chciał. Zali ziarenko prawdy w kalumniach i konfabulacjach być musi - ksiądz Szymon postanowił bronić swoich racji.

W tak ożywionego księdza Janusza Francisca uderzyła z pełnym urokiem zadając szereg pytań, począwszy od osobistych - o długość posługi - kończąc na pytaniu o zbliżające się żniwa i przewidywaną wielkość plonów.

Nie przyniosło to skutku. Dowiedziała się wprawdzie, że służy Panu od wiosen dziewiętnastu, a jęczmień nie obrodzi, bo za dużo pada. Ale nic ponad to. Większość odpowiedzi ucinało krótkie tak, nie lub nie wiem. Pozostali kapłani byli osobą inkwizytorki wręcz oczarowani, toteż gdy kacze kości zniknęły ze stołu zaczęli oni stanowić wspólny front z Franciską, który miał na celu ożywienie reakcji Janusza. W końcu grzecznie podziękował i opuścił towarzystwo.

Sień plebanii.

Baldachim okazał się na tyle duży, że Reznov wraz z biskupem mogli chronić się przed deszczem nie ocierając się o siebie, ani nawet o dwóch służących. W sieni obaj zdjęli okrycie wierzchnie. Purpurat zaprezentował eleganckie pierścienie, perłowy różaniec, oraz jedwabne ozdobniki szaty. Fyodor zaś poprawił swoją elegancką koszulę. Obydwaj zmierzyli się wzrokiem, jak gdyby wyceniając wartość drugiej strony. Biskup pokiwał głową z uznaniem. Gdy zaprosił inkwizytora do środka jeszcze na korytarzu podeszła do nich wysoka blondynka w stroju służącej. Pokłoniła się i powiedziała kilka słów w języku jaki Fyodorowi skojarzył się z krajem germanów.

- Czy Brat chciałby się posilić? Niestety jest już po kolacji, jednak Helga przygotowała wyborne ciasto drożdżowe. Wiem też, że mamy gościa.

Biskup wszedł do jadalni, a za nim w drzwiach ukazał się Fyodor. W pierwszej chwili biskup wydawał się starszy od inkwizytora. Jednak łatwo można było dojrzeć, że Fyodor jest w lepszej kondycji. Biskup Gunter był niższy i tęższy od szczupłego siwego mężczyzny.

- Czyżby pani Rembertini? - zapytał Biskup w stronę kobiety w prostych, lecz eleganckich szatach.

Fyodor zaś przyjżał się zebranym. Wszyscy oni byli prawymi chrześcijanami. A ta jedna… ta która jeszcze rano tego samego dnia ukazała mu się jako niegodna… teraz biło od niej światło, niczym od Najświętszej Panienki. Inkwizytor musiał zmrużyć oczy. Być może anioły rzeczwiście z nim pogrywały.

- Bracia, możecie udać się na spoczynek. Ja porozmawiam z naszymi gośćmi.

Prywatny gabinet biskupa Guntera.

Znajdowali się w niedużym pomieszczeniu z pięknie wykonanymi meblami. Poza biurkiem i zdobionym krzesłem był tam też stolik i trzy krzesła. Jedną ścianę w całości zajmowała półka z księgami. Przy drzwiach stał kandelabr będący źródłem światła. Poza tym duża świeca na biurku rzucała światło na wielki hebanowy krzyż za fotelem biskupa. Helga podała im placek drożdżowy i napar z ziół.

- Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony waszą obecnością w mym domu. Myślałem, że Walter pokieruje tak młodą i świeżą krew bezpośrednio do walki ze emanacjami zła - Gunter oceniał Franciscę.

- Ale jak mniemam to brat zdecydował się pohamować zapędy młodzieży i przez swe doświadczenie utemperować naszego szlachetnego rycerza. Mam rację? - spojrzał teraz na Fyodora. - Zupełnie niepotrzebnie. Trzeba działać szybko.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 04-09-2017, 23:24   #66
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
- Helga przygotowała wyborne ciasto drożdżowe -
Fyodor otworzył usta by coś odpowiedzieć, ale wtedy gwałtowny skurcz żołądka zdradził jego głód.
Uśmiechnął się, jakby nieśmiało i przytaknął
- Skoro me słabe ciało mnie zdradziło to już nie będę udawał. Bardzo chętnie się poczęstuję.


- Zupełnie niepotrzebnie. Trzeba działać szybko.
- Decyzja została podjęta wspólnie i jednogłośnie, zgodnie z doktryną konklawe, wasza ekscelencjo. Uznaliśmy, że pośpiech jest złym doradcą, choć nawet moje serce rwało się do działania. Szczególnie przy tak szczątkowych informacjach. Wasza ekscelencja wyrażał się w swoich listach bardzo… ogólnikowo. Chcialibyśmy zapytać jaką formę przyjęły te słuchy, co doszły do uszu ekscelencji o Benedyktynach z Mogilna… kto przyniósł wieści? Jak to ujął? Czy jest wiarygodny? A ten anonimowy donos mówił o czymś więcej niż samej “bestyi” ubijającej drób? Jakieś dodatkowe informacje… cokolwiek. Musi wasze ekscelencja zrozumieć, że choć wszyscy chcemy działać to mając tak szczątkowe informacje nie jesteśmy w stanie dokonać rozsądnego wyboru i co najwyżej możemy rzucić kośćmi by one zadecydowały gdzie się udamy licząc, że wola boża nimi pchnie. To nie jest metodyka którą zdecydowaliśmy podjąć.
 
Arvelus jest offline  
Stary 04-09-2017, 23:46   #67
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Anna czuła jak wizja ją pochłania, wciąga zachęcając do wędrówki po innym, lepszym świecie. Tamten świat pociągał ją, była w nim taka silna... idealna do tego co dla niej planowano. Idealna... to było to coś co jej nie pasowało. Zacisnęła dłoń na kubku z naparem i zmusiła swoją głowę do powrotu do rzeczywistości.

Chwilę zmęczona, tym czego własnie dokonała przyglądała się siedzącym naprzeciwko mężczyznom. Było coraz gorzej, tamta wizja nad rzeką i teraz to. Pozwoliła sobie by przed kilka chwil poobserwować odziane w habit ciało Gerge, tak zupełnie inne od odzianej w srebro sylwetki. Przetarła twarz pozwalając powrócić, obawom, niepewności, zimnu i przejmującej wilgoci, tak, że po wizji armii pozostał tylko błysk w oku jej towarzysza.

- Wybaczcie... - Musiała się na czymś skupić, by nie odpłynąć ponownie. - Gerge pytałeś mnie o coś, prawda?
 
Aiko jest offline  
Stary 06-09-2017, 22:30   #68
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Refektarz dominikański

Anna wyrwała się ze swojej mary. Dawno już nie zdarzyło się jej śnić na jawie.

- Ja. Znaczy, tak. Pytałem czy nie będzie ci przeszkadzać, jeśli przejdziemy na niemiecki. Walter od dawna nie słyszał swojego ojczystego języka - powiedział Gerge znad drewnianego kubka z naparem.

- To prawda. Spędziłem dekadę na Rusi. Teraz tutaj. Choć moi rodacy zaczęli się interesować Płockiem odkąd Gunter został biskupem. Myślę, że niedługo Mazowsze stanie się arcybiskupstwem - rycerz mówił powoli, jakby musiał sobie przypomnieć zasady składania zdań po łacinie.

- Opowiedziałem Walterowi o wizji jaką miałem nad rzeką. Podobno diabła takiego jak ten z mojej wizji widziano w okolicy jakieś dwa, może trzy lata temu. Wtedy miała miejsce fala morderstw. Zabito sześć dziewek. Głównie córy rolników i handlarzy. Jedna służąca rodziny szlacheckiej. Ostatnie ciało znaleziono tu nad rzeką - Gerge mówił spokojnie i rzeczowo. Jakby opowiadał o rąbaniu drewna w lesie, a nie mordowaniu kobiet.

- Powiadali, że to Rokita. Diabeł. Mordował je i do rzeki zaciągał. Wiem, że mnisi w Mogilnie mają pokaźną bibliotekę, w której katalogują różne takie ciekawostki. Jeśli do nich pojedziemy, to możemy tam zajrzeć.

Weismuth po tych słowach odchylił się i wyprostował. Miał posturę niedźwiedzia. Choć mógłby być co najmniej ojcem Gergego, a może nawet dziadkiem, to siostra Anna była przekonana, że bez problemu mógłby połamać młodszego inkwizytora gołymi rękami.

Gabinet Biskupa Guntera.

- Nie godzi się gości przyjmować na stojąco - Gunter wskazał mały stolik.
- Najpierw zasiądźmy do naparu. Lokalny felczer twierdzi, że w moim żołądku dzieje się coś złego. Dlatego gdy delektuje się wytrawnymi potrawami cierpię później niewypowiedziane katusze. Cóż, Pan każdemu daje jego własny krzyż. Ten napar z miodu i ziół wypity przed snem pozwala mi ukoić ból. Jednak najgorzej znoszę picie wina. Wtedy czuję jakby czarty wypalały mnie mnie od środka gorącym żelazem.

Biskup rozsiadł się wygodnie, przy małym stoliku. Krzesło niemal zniknęło pod jego ciałem. Zostały akurat dwa miejsca.

Pytanie Fyodora zawisło w powietrzu. On poczuł się z tym nieswojo. Oto dostojnik kościoła go zignorował i uraczył opowieścią o niestrawności.
Francisca zaś wiedziała, że jest to część lokalnych rytuałów. Lud słowiański cenił sobie gościnę. Dlatego czasem, żeby uzyskać informacje trzeba było napić się wina i zjeść kaczkę. Innym razem skosztować leczniczego naparu podanego w srebrnych pucharach.

Srebrne puchary. Do Czerwonego brata właśnie docierał sens “ceremonii spotkania”. Przygotowano go na to w zakonie. To przez to czuł się nieswojo, nie przez dziwną etykietę. W pismach zakonnych zapisano:

Cytat:
Człowieka likantropctwem przeklętego poznasz winem go częstując. Zali puchar srebrzysty sparzy go i wyda on skowyt jako ten wilkor do księżyca. Wtedy zaś łeb mu utniesz.

Umarłego zaś, krew pijącego wykryjesz dając mu napar z czosnku i ziół. Odmówi naparu wypicia. Skrzywi się strasznie i najpewniej uciekać pocznie. Tedy kołek drewniany w serce mu wrazisz, a ciało zaniesiesz przed bramę kościoła. I Ojcze Nasz odmawiać nad nim będziesz do wschodu słońca.
Fyodor musiał przyznać, że biskup dobrze przyswoił tę wiedzę. Uczucie skołowania zastąpił niepokój. A gdyby nie przemoczona koszula, to poczułby strużkę zimnego potu spływającą po plecach.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 07-09-2017, 20:54   #69
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Fyodor rozejrzał się, jakby od niechcenia, po pomieszczeniu. Nie podobała mu się postawa biskupa. Przeciągał. Sprawdzał ich.
- ”No to zagrajmy w tę grę” - pomyślał do siebie.
Sięgnął po kufel z naparem krzywiąc się lekko, ale gdy tylko go dotknął syknął boleśnie jakby stal czerwieniejącą z gorąca chwycił. Natychmiast wzniósł wzrok na biskupa, niby w przestrachu ale w rzeczywistości bardzo dokładnie przyglądając się jego mimice. Wyczytując i szukając odpowiedzi na niezadane pytania. Ten test to tylko dobry zwyczaj, czy może biskup rzeczywiście obawia się obecności wilkołaków i wampirów?

 
Arvelus jest offline  
Stary 08-09-2017, 21:36   #70
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Plebania, gabinet biskupa
- Straże!- Gunter krzyknął i niemal natychmiast złapał wielki zdobiony krzyż zwisający na piersi.
- Pater noster, qui est in celis... - zaczął się modlić dzierżąc krzyż niczym ochronę przed zakusami Fyodora.

Francisca zdawała się zdezorientowana.
Modlitwa nie zdążyła dobiec końca, gdy przez solidne drzwi wbiegli dwaj mężczyźni uzbrojeni we włócznie. Dwumetrowe drzewce natychmiast wycelowały w czerwonego brata, choć na twarzach ochroniarzy poza agresją widać było zdziwienie. Byli to ci sami dobrzy chrześcijanie, którzy wcześniej nieśli baldachim nad biskupem. Nagle cały gabinet wydał się bardzo mały.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172