12-09-2014, 23:50 | #1 | |
Konto usunięte Reputacja: 1 | W Ostatniej Karczmie przy kominku - sesja otwarta Cytat:
W Ostatniej Karczmie przy kominku Ober jako miasto handlowe, miało wyjątkowo dobrą infrastrukturę. Połączono je z innymi większymi miastami brukowanym, imperialnym traktem, od którego odchodziły liczne, drobne dróżki, pnące się pomiędzy osadami niczym nitki pajęczyny. Tylko jedna z takich nitek prowadziła donikąd, ginąc pomiędzy górami Urgh-Che. Dalej żyły istoty, o których istnieniu nawet magom się nie śniło. Mityczne stwory – równie piękne, co krwiożercze. Żadna człowiecza istota nie wróciła stamtąd bez szwanku na ciele czy duszy. Jedynymi rasami Imperium, które z rzadka odwiedzały Szare Krainy – bo tak nazywano obszary za Urgh-Che - były górskie trolle i orki. Iskra zatrzymała się przed zejściem do niewielkiej dolinki. Przed nią roztaczała się malownicza korona szczytów Urgh-Nes, przedgórza Urgh-Che. To za tymi szczytami kończyła się imperialna dróżka. Tu zaś pośrodku malowniczej dolinki, pokrytej obecnie białym puchem, tuż nad wartkim, górskim strumykiem stała wielka stodoła, a zaraz za nią solidny budynek z kamienia. Rudowłosa westchnęła z ulgą na widok dymu, który unosił się z komina. Była naprawdę zmęczona, zważywszy, ze ostatnie kilkadziesiąt karpli musiała przejść pieszo, bo żaden koń nie był w stanie sprostać wyzwaniu górskiej ścieżki w środku zimy. W duchu zaklęła siarczyście. Dlaczego jej zleceniodawca umyślił sobie spotkanie akurat tutaj w Ostatniej Karczmie na szlaku? Iskra na dobrą sprawę nie wiedziała zbyt wiele o artefakcie, który z takim trudem wykradła dla swojego zleceniodawcy, poza tym, że miał postać kolczyka - mało praktyczne rozwiązanie, ale jakże typowe dla błyskotkolubnych elfów. Otrzepawszy kożuch i buty ze śniegu, mała istota popchnęła ciężkie, dębowe drzwi, nawet nie pukając. Ze środka pomieszczenia uderzył ją powiew ciepła. Kominek! I to jaki wielki. Spragniona ciepła kobietka weszła do środka, zmierzając prosto w stronę ognia i rozglądając się ciekawie na boki. O dziwo, mimo tego że karczma była naprawdę ostatnim tego rodzaju budynkiem na szlaku do Szarych Krain, gości było całkiem sporo. - Powitać w skromnych progach! – przywitał ją jowialnie stary krasnolud zza szynku. - A dzień dobry, panie. – przywitała się grzecznie, wyciągając zmarznięte dłonie do ognia. - Co to będzie dla panienki? - Moja odda królestwo za miskę gorącej strawy i kufel dobrego piwa. - Się robi, królewno. – odkrzyknął krasnolud, mimo że pomieszczenie nie było wcale wielkie – U Starego Munka jest najlepsze piwo pszenne w całym Północnym Imperium. Siadaj panna wygodnie gdzieś, a okrycie rzuć na belkę koło ognia, to szybciej się osuszy. Nie trzeba było dwa razy zapraszać Iskry. Z przyjemnością pozbyła się nie tylko futra, ale też przemoczonych butów i na bosaka, z zarzuconym na plecach tobołkiem powędrowała do wolnego stolika. Iskra, rasa: człowiek, klasa nożownik-włamywacz Teraz pozostało tylko czekać aż ktoś zwróci uwagę na jej ognistą czuprynę i bogaty zestaw noży za pasem oraz w kieszeniach kubraka. A potem zagada: "Szlak mieni się w księżycu perłami losu" <-- bardziej idiotycznego hasła nie dało się chyba wymyślić, dlatego Iskra była niemal pewna, że jej pracodawca jest długouchym elfem.
__________________ Konto zawieszone. Ostatnio edytowane przez Mira : 13-09-2014 o 00:07. Powód: komentarze dodane | |