Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-01-2016, 17:20   #1
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
[Old WoD] Jaki tu spokój... - Grażyna "Lulu" Stępień

Mieszkanie "Lulu", Praga Północ, ul Jagiellońska, noc
Była noc, ciemna jak sami diabli. Zaułek w zagłębiu klubowym przy 11 listopada, służący głównie jako składowisko koszy na śmieci i samych śmieci. Imprezowicze bawiący się w "Składzie Butelek" i Hydrozagadce" nie włazili raczej w ten zaułek paląc papierosy przed wejściami do klubów. Zresztą było późno, środek tygodnia, w klubach imprezy dogasały.
W uliczce najpierw rozległ się stukot obcasów, później pojawiła się postać. Delikatny obłok dymu papierosowego spowijał kobietę o czarnych włosach, ubraną w skórzany obcisły strój uwypuklający jej kobiece kształty. Niski wzrost nadrabiała wysokimi kozakami na szpilce, w których niejedna przeciętna dziewczyna połamałaby się przy pierwszym kroku. Szła spokojnie, zupełnie jakby była na spacerze w parku w piękny słoneczny dzień. Usłyszała szelest. Coś poruszyło się w jednym z ciemnych zaułków. Skierowała się tam. Mężczyzna. Obdarty, brudny, śmierdzący. Żul. Siedział ze zwieszoną głową. Oddychał.
- O – zdziwiła się na głos kobieta – schlałeś się, co? - podeszła do siedzącego na schodach mężczyzny. Zaciągnęła się papierosem. Ukucnęła przy nim. Wyglądała przy tym jak kotka szykująca się do ataku. Człowiek otworzył jedno oko. Z trudem. Jęknął. Tak, wyraźnie był zalany w trupa.
- Oj - powiedziała z udawaną troską. Dłoń z już prawie wypalonym papierosem skierowała do jego czoła. Zgasiła go o nie. Syknęło. Nieprzyjemny zapach palonej skóry. Uniosła kiepa wyżej, dwoma palcami, ostentacyjne. Puściła, pod nogi mężczyzny.
- Ależ z ciebie łamaga – rzuciła bardziej sama do siebie. Przechyliła się w jego stronę, dokładnie tak jakby chciała szepnąć mu coś na ucho. Czarnowłosa złapała żula za szyję, podciągnęła wyżej z nienaturalną dla tak małej kobiety siłą. Jej usta wpiły się w jego szyję, trwało to zaledwie kilka sekund. W uliczce pojawiła się jeszcze jedna postać. Sądząc po sylwetce mężczyzna. Czarna kurtka i kaptur na głowie. Kobieta przerwała. Nowa postać przyciągnęła jej uwagę. Krótkie spojrzenie padło wprost na … kamerę. Postacie zniknęły dużo szybciej niż się pojawiły.
- Coooo? - Podrapała się po zmarszczonym czole. - Replay… - Powiedziała sama do siebie, a echo odbiło się od ścian pokoju. A jak powiedziała tak zrobiła. Obejrzała całą scenę jeszcze raz. Jej oblicze skąpane w świetle monitora przedstawiało zdziwienie i zmieszanie. W pokoju było zgaszone światło. Był to niewielki wąski pokój, perfekcyjnie czysty. Pachnący starymi tapetami i meblami, oraz ścierkami do kurzu o zapachu pomarańczy. Jej zapity w trupa ojciec chrapał głośno w sąsiednim. Przez jej głowę przemknęła szybka myśl, że to dobrze. Przynajmniej nie wałęsa się po ulicach. Nagrała powtarzającą się na jej monitorze po raz trzeci scenę umieszczając plik na pulpicie. Zmieniła widok kamery na następną i następną… Nie. Nie będzie bawić się w detektywa. Na dziś wystarczy.
Zmieniła widok jeszcze raz, na okolice ulicy Braci Pillatich. Daniel powinien być już pod domem. Pożegnali się o której to było? Spojrzała na zegarek. Dawno temu. Przewinęła materiał by spróbować wychwycić na nim wracającego do domu przyjaciela. Jest! Uśmiechnęła się triumfalnie pod nosem. Dwa dni temu udało jej się włamać do miejskich kamer. Spędziła wtedy całą noc na przeglądaniu uliczek i zakamarków, obserwowała ludzi. Dziś postanowiła to powtórzyć. Udało się bez problemu. Wcisnęła Enter i stało się.
Zadowolona z siebie usunęła wszelkie dowody swojej krnąbrności. Włączyła Pidgina i przyjrzała się dostępności swoich znajomych. Na liście było ich niewielu, wszyscy poznani za pomocą sieci, no i Daniel. Stary dobry kumpel z dzieciństwa. Czuła wielką potrzebę podzielenia się z kimś swoim nietypowym odkryciem. Kajko. Jest dostępny. Znów uśmiechnęła się do swoich myśli. Jemu może się pochwalić. Kajko próbował dorównać jej w niektórych wyczynach, ale raczkował. Jej palce zwinnie przesuwały się po klawiaturze, knuła. Uploading przez Stany Zjednoczone… Wyślij.

Cytat:
DO Kajko: Patrz co odkryłam. To z miejskich kamer. ^^ Jakaś masakra.
Komunikator oznajmił jej, że wiadomość dotarła. Kajko nie odpisywał. Poczekała jeszcze kilka minut. Może jest zajęty?


* * *
Mieszkanie "Lulu", Praga Północ, ul Jagiellońska, późny wieczór
Lulu oderwała się od kompa i skierowała się do kuchni aby zrobić sobie coś do jedzenia. Ojciec jak zwykle oglądał coś w TV, a do jej uszu dobiegło charakterystyczne *psttttt jakie wydaje z siebie otwierana puszka. Zaczynał od piwka ale hej! Wieczór jeszcze młody, miał czas na przerzucenie się na bardziej przezroczyste trunki.
Grażyna kręcąc się po kuchni i przygotowując sobie coś na ząb zauważyła pęk jakichś kluczy leżący na blacie - z pewnością nie do ich mieszkania, z pewnością nie było ich tu przed powrotem ojca.

Aha!

Chwyciła znalezisko w dłoń i w pierwszej chwili przystawiła je sobie pod nos przyglądając się z mieszanką zastanowienia i niepokoju na twarzy. Kolejny szybki ruch wykonała w stronę lodówki. Klucze w jej dłoni zadzwoniły niebezpiecznie niemalże z niej wypadając. Zareagowała w ostatnim momencie przytrzymując je drugą dłonią. Stanęła przed lodówką. “Niemożliwe” przeszło jej przez myśl. Przecież przed chwilą wyciągała z niej ser żółty i keczup. Zauważyłaby nowe tatusiowe zapasy. Trybiki w jej głowie przybrały szybsze obroty.
Skierowała kroki w stronę pokoju ojca. Wsunęła się przez wpół otwarte drzwi. Spodziewała się zastać pokój równie czysty jak jej własny. Sprzątała tu za każdym razem gdy jedyny jego użytkownik opuszczał go przynajmniej na kilka minut.
- Tatusiu - powiedziała głośno aby oderwać skupienie rodzica od aktualnie oglądanej reklamy jogurtów Jogobella - potrzebuje nowe buty i kurtkę. - Kłamała, ale w końcu lepiej by wydał kasę jeśli jakąkolwiek dodatkową zarobił lub ma zamiar zarobić na nią niż ponadnormatywne zapasy alkoholu. Warto spróbować. Klucze nadal trzymała w dłoni.
- Tylko daj i daj - rzucił krzywiąc się. - A co ze starą kurtką, już podarłaś?
Lulu zauważyła kartkę A4 leżącą na blacie stolika, spoczywała pod otwartym piwem, a (jak ze swej perspektywy mogła stwierdzić) równe pismo wykluczało iż to jej rodziciel popełnił ten tekst.
- Oszołom Zdzisi ją pogryzł. Stara jędza prosiła by go wyprowadzić. Nie miałam serca odmówić...Tatusiu. - Uczyniła jeszcze kilka kroków bliżej siadając na pufie nieopodal ojca i stołu. Teraz zauważyć mógł prócz telewizora ją samą. Różowe włosy związane w wysoką kitkę. Po trzy kolczyki w każdym uchu. Kilka bransoletek na dłoni. Ubrana w luźne dresy po domu zasłaniające wszelkie aspekty kobiecości. Jego mała córeczka przykryta pod warstwą wytworów mody dzisiejszej młodzieży.
Lulu rozejrzała się po pokoju. Na chwilę jej wzrok zatrzymał się na pustym fotelu obok fotela ojca, by w końcu spocząć na tajemniczej kartce na stole.

- Dostaniesz jak zrobisz coś dla mnie - mruknął Antonii sięgając po puszkę. Wskazał na papier na którym już odcisnął się mokry ślad. - Skocz na starówkę i zobacz jak duże są mieszkania oraz ile farby i wałków właściciel zostawił w piwnicy. Tam masz adres i domofon… - wskazał na kartkę, zaczął grzebać po kieszeniach - Cholera, gdzie ja wpieprzyłem klucze… - mruczał.
Jęknęła w wyrazie niezadowolenia. Przełożyła klucze do drugiej dłoni. Zadzwoniły zdradzając swoją obecność. Wolną dłonią sięgnęła po kartkę.
- Leżały w kuchni. Właśnie miałam o nie zapytać. - Oznajmiła niewinnym tonem jednocześnie wstając z pufy. Dłuższe pogawędki z ojcem nie wchodziły od dawna w grę. - Niech Ci będzie, ale znasz moje zdanie. Niepotrzebnie łapiesz te swoje fuchy.
- Niepotrzebnie, niepotrzebnie, ale na kurtkę to daj - odrzekł zmieniając kanał.
Grażyna skupiła się na kartce:

Cytat:
Witam Panie Antoni.

W kwestii tego co uzgadnialiśmy:
Piwna 29, kod do domofonu 6661
Lokal 2: wystarczy samo malowanie.
Lokal 4: przed malowaniem będzie musiał pan zakryć robotę elektryków, była wymiana instalacji.
Lokal na poddaszu: Montaż paneli, malowanie.

Dziś mam samolot, z urlopu wracam za tydzień i chciałbym móc już wtedy wystawiać mieszkania pod wynajem. Nie widzę możliwości by pana robota mogła potrwać dłużej. Jeżeli uważa pan, że to za krótki okres czasu na wykonanie prac - proszę wziąć kogoś do pomocy.
Farba, wałki i pozostałe rzeczy do tych wykończeń, są w piwnicy, to ten duży klucz.
Lokatorzy są uprzedzeni, że po budynku będą kręcili się obcy wykonujący drobne prace remontowe.

P.S. W lokalu nr 1 mieszka mój dziadek, to osoba starsza ma problemy z poruszaniem się. Jeżeli raz na dwa dni zajrzałby pan czy nie potrzeba mu czegoś ze sklepu, uwzględnię to w ewentualnej premii.

Pozdrawiam
Patryk Huczko.
- Aha. - odpowiedziała ojcu wychodząc z jego pokoju z nosem w kartce. Udała się do swojego własnego. Kartkę położyła na biurku. Sięgnęła po telefon.

Cytat:
Do Daniel: Hejka. Masz dziś czas na spacer?
Tak… ów rzadkość wyszła spod jej palców. Zasiadła w fotelu przed kompem nerwowo stukając palcami o telefon.

Cytat:
Od Daniel: Jasne, gdzie?
Tymczasem na Pidginie zauważyła wiadomość od Kajki:

Cytat:
Od Kajko: Lol, laska z żulem?! Mocne tematy ogarniasz. A kamerę przy tym popsułaś? Znam ten zaułek to tuż koło mnie. Wlazłem na kam. miejską i nie działa ^^ Grubo. ^^
Cytat:
Do Daniel: Na starówce koło Zygmusia. Za 40 min?
Cytat:
Od Daniel: Spoko
Przeczytała wiadomość od Kajko, ale postanowiła odpisać później. Tymczasem … Patryk Huczko, Piwna 29… trzeba sprawdzić do kogo i gdzie się idzie. Ustawiła budzik na piętnaście minut, po czym przyssała się do komputera. Tyle powinno wystarczyć, do tego pięć minut na wyjście z domu i dwadzieścia na dotarcie na miejsce.*

Pobieżne sprawdzanie Pana Huczko na Internecie nie dało zbyt dużo. Żadnych firm zarejestrowanych na to nazwisko, ale z drugiej strony jak ktoś ma kamienicę pod wynajem na starówce to czy musi pracować? Serwisy społecznościowe też informacje dawały oszczędnie i półgębkiem. W prawdzie na samym FB Patryków Huczko było kilku, a dwóch z Warszawy, tyle że jeden aktualnie chodził do Liceum im. Żeromskiego, a drugi nie dawał podglądu nieznajomym nawet w zdjęcie profilowe. Yasni sugerowała też profil na NK i genealogy.net. W pierwszym przypadku nic poza profilowym zdjęciem człowieka okutanego w futrzany kaptur i w okularach przeciwsłonecznych na tle jakiegoś zamarzniętego wodospadu, oraz info o tym gdzie typ uczęszczał w kwestii edukacji (1991-1995 LO im. Staszica, 1995-2001 Uniwersytet Warszawski, Wydział Historii, Instytut Archeologi). Na genealogy Lulu natrafiła na profil niedostępny dla postronnych, ale co to dla niej. Chwila kombinacji i jej oczom ukazało się ledwo zaczęte drzewko rodowe z Patrykiem o tej samej profilówce co osobnik na NK, dwie siostry: Dagmara i Dorota, rodzice: Andrzej, Maria, dziadek Władysław, babcia ze strony ojca oraz rodzice jego matki (Stryjeńscy) oznaczeni na R.I.P.ie, podobnie jak pradziadkowie od strony Władysława (Ireneusz i Marta Huczko). Adres nieudostępnionego profilu na FB tytułował stronę prywatną jako “Huczman76”, w necie ten nick przewijał się rzadko. Konta na DevianArt, Last.fm, kilka forów towarzysko-historycznych, nic specjalnego. Choć pewności co do trafności rzeczonego profilu rzecz jasna nie było, to nick tytułujący page FB i daty edukacji na NK, dawały 99% szans, ze to ta sama osoba.

Zadzwonił budzik. Nie chcąc niepotrzebnie niepokoić ojca ostrym dźwiękiem dochodzącym z jej pokoju wyłączyła go pośpiesznie, równie pośpiesznie wyłączyła komputer, ubrała się i chwila moment siedziała już w tramwaju.
***
Starówka Warszawska, Śródmieście, późny wieczór[/center]
Weszła schodami na górę z przystanku na trasie W-Z na Plac Zamkowy i rozejrzała się. Ludzi o tej porze nie było dużo ale daleko było by uznać to miejsce za wyludnione. Trochę niedobitków turystów, a może i miejscowych kręciło się to w stronę Krakowskiego Przedmieścia to w kierunku Świętojańskiej i rynku Starego Miasta, oczy dziewczyny szybko wychwyciły Daniela stojącego pod kolumną Zygmunta.
Też ją zauważył, pomachał ręką.
- Co to za nagła chęć na spacery? - spytał gdy spotkali się wymieniając zdawkowe przywitanie.

- Piękna pogoda, ptaszki ćwierkają, kto nie chciałby spacerować? - Rozłożyła ręce na boki chcąc dodać sobie wiarygodności i uśmiechnęła się lekko. Gdy jej wzrok padł na przyjaciela zrezygnowała jednak z prób oznajmiania, że od tak sobie chciała wyjść. Westchnęła. - Znalazłam w domu klucze do jakiegoś mieszkania i okazało się, że Tatko znalazł sobie fuchę. Chcę wyciągnąć z niego trochę kasy żeby wszystkiego nie przepił. Kazał sprawdzić ile gościu zostawił mu materiałów. Pomyślałam, że skoro… no wiesz - wywróciła oczami - już i tak wychodzę od kompa to przy okazji wyciągnę Ciebie.
- Spoko, nie miałem żadnych planów. - Roześmiał się.

Puścili się razem przez plac w kierunku wlotu Piwnej i zatrzymali się przed drzwiami do wnętrza kamienicy. Kod do domofonu jaki pan Huczko zostawił w wiadomości do ojca zadziałał bez problemu. Przez dłuższą chwilę buszowali po lokalach wymienionych w liście oceniając metraż, po czym zeszli do piwnicy. Mocne stare stalowe drzwi, stary wielki klucz jak na filach historycznych…. Wielka piwnica o gotyckich sklepieniach pozostawiona w stanie surowej cegły jednak utrzymana bardzo dobrze, miała swój klimat. Byłoby tu nawet przytulnie jednak… jakaś przytłaczająca smutna atmosfera nie dawała obojgu spokoju, czuli się tu jak intruzi. Daniel ocenił ilość zgromadzonej farby jako więcej niż wystarczającą, stały tu też panele do zamontowania na poddaszu, kilka wałków, dwa worki gipsu.
W dość przytulnej i ciepłej piwnicy paradoksalnie wypełnionej ponurym nastrojem czuli się kiepsko, więc czym prędzej wyszli. Grażyna siłowała się dłuższą chwilę z zamkiem, Daniel wyszedł czekając na zewnątrz.
- Luknij Lulu - wskazał na kartkę A4 zawieszoną na ścianie. Albo wcześniej jej nie zauważyli albo ktoś rozwiesił w czasie gdy buszowali po kamienicy.

Cytat:
Wynajmę na dzień piwnicę utrzymana w starym gotyckim stylu. Cel - sesja zdjęciowa. 500 PLN, do negocjacji.
Pilne.
<Nr telefonu>
- Typ pewnie twemu ojcu zabuli tyle albo niewiele więcej za malowanie, a odbije sobie to otwierając komuś piwnicę na parę godzin. Pieniądz leci do pieniądza, ludzie to mają jednak fart w życiu pod warunkiem że są bogaci - rzucił bez tonu jakiegoś marudzenia czy pretensji dotyczącej nierówności. Ot z czystym sarkazmem.
- Daj spokój. Kolesia nie będzie przez dobry tydzień. - Dziewczyna uśmiechnęła się dokładnie tak jakby knuła coś niedobrego. Jej dłonie powędrowały do torebki przewieszonej przez ramię. Po dłuższej chwili, wystarczającej by odnaleźć coś w damskiej torebce wyjęła cienkie niebieskie LM. Otworzyła i wyciągnęła w stronę chłopaka.
- Masz ochotę? - Spytała z uroczym uśmiechem na ustach. - Teraz my zarobimy, jak się uda.
Po tych słowach wydobyła z kieszeni kurtki telefon i zapalniczkę. To drugie użyła do odpalenia fajki, to pierwsze zaś do naskrobania szybko smsa. Daniel mógł zauważyć, że używa starego telefonu, pewnie tego w którym nosiła co jakiś czas zmienianą kartę z kupionym w kiosku numerem telefonu. Gdy przyjaciel wziął od niej fajkę, napisała:

Cytat:
Do nr z ogłoszenia: Witam. Dysponuję odpowiednią piwnicą.
- Po papierosie wrócę zrobić szybko fotkę piwnicy. Może się przydać.

Cytat:
Od nr z ogłoszenia: WOW! mogę ją obejrzeć? Jestem przy Barbakanie dopiero co rozwiesiłem garść ogłoszeń.
Cytat:
Do nr z ogłoszenia: Zapraszam. Piwna 29, akurat jestem pod klatką.
- Albo nie. Koleś jest niedaleko. - Uśmiechnęła się zadowolona do przyjaciela.

Po dosłownie kilku minutach podszedł do nich lekko zdyszany około trzydziestolatek o aparycji zagorzałego fana metalu. Mógłby uchodzić za młodszego brata Marco Hietala. Prowadził ze sobą owczarka niemieckiego (lub to owczarek prowadził jego).
- Witam, Marcin jestem - odezwał się wyciągając rękę najpierw do Lulu potem do Daniela. - Gruby fart, niby rozpuściłem wici w sieci ale tu wielu starszych właścicieli na starówce co nie ogarniają netu, to sobie wyszedłem z psem by rozwiesić parę ulotek.
Zawahał się.
- Eeeee… w sensie że któreś z was jest właścicielem?
Dziewczyna przydepnęła peta, przyglądając się ów Marcinowi.
- Mój ojciec jest właścicielem. Byliśmy właśnie sprawdzić czy u dziadka wszystko okej. Jestem Lulu, a to mój przyjaciel. - Wskazała Daniela nie przedstawiając go.
- Kumam. Umowę potrzebujecie? Bo mi to powiewa, sesja moja prywatna, faktur nie potrzebuję - odpowiedział. - Mogę wejść i obejrzeć? Któreś potrzyma mi Ramzesa przez ten czas?
- Jasne. Otworzę Ci. - Popatrzyła wymownie na Daniela, który najwyraźniej musiał zostać opiekunem psa.

Oglądali piwnicę zaledwie przez minutę czy dwie, Marcinowi bardzo się spodobała, sarkał tylko na farby i inne materiały zgromadzone na samym środku. Nie był to problem, bo ojciec Lulu zapewne w pierwszej kolejności zająłby się taszczeniem tego do lokalów wymagających remontu lub malowania, a fotografowi potrzebne były i tak ze dwie ściany. Dał do zrozumienia, że ostatecznie przetaszczy to ze środka po prostu.
- Za dwa dni byśmy wpadli z ekipą, parę godzin zdjęć… W dupie trochę jestem, pięć stówek starczy?
Skinęła głową na zgodę.
- Pewnie. Nie musimy bawić się w faktury. Jeśli za dwa dni, to myślę, że ojciec do tego czasu zabierze te rzeczy stąd.
- Okey, daj mi jeszcze namiar na swego ojca i gra muzyczka.
- Wyślę Ci jego numer telefonu smsem, okej? Tylko nie zraź się jak za pierwszym razem się nie dodzwonisz, ciągle proszę go by nosił telefon przy sobie ale i tak zazwyczaj o nim zapomina. - Uśmiechnęła się do Marcina jakby przepraszająco.
* * *
Mieszkanie "Lulu", Praga Północ, ul Jagiellońska, noc
Po powrocie do domu Lulu usiadła przed komputerem jak to zwykła czynić i przywitała ją wiadomość od Kajki.

Cytat:
Od Kajko: Lol, że tez wcześniej na to nie wpadłem, fajna zabawa z tym podglądaniem na kamerach XDD
Cytat:
Do Kajko: Prawda? ^^ Znalazłeś coś mocniejszego ode mnie?
Po wysłaniu ów wiadomości, Lulu przypomniała sobie o poprzedniej jaką dostała od chłopaka. Sprawdziła czy drzwi od pokoju są dobrze zamknięte po czym dosłownie zakasała rękawy. Czy na prawdę tamta kamera przestała działać? Postanowiła to sprawdzić.

Cytat:
Od Kajko: Właśnie zaciekawiły mnie te kamery pod klubami jakie ogarniałaś ostatnio, heh. to tuż koło mnie, ogarniam laski jakie z Hydrozagadki wychodza na fajka czy jest sens uderzać dziś do klubu XDD
Cytat:
Do Kajko: Serio chodzisz tam? ^^ Mogliśmy się kiedyś spotkać i o tym nie wiedzieć. :P I jak widoki? :P
W tym czasie w drugim okienku wchodziła już na miejskie kamery, wcześniej przekierowując oczywiście swoje IP i szyfrując połączenie.

Cytat:
Od Kajko: No taka laskę wyhaczyłem, że szczęka mi opadła :P Poszła w ten zaułek gdzie kamerzyłaś ostatnio, przełączyłem się, o dziwo działa ^^ Chyba zerwała z chłopakiem, on tam siedzi ona poszła. Nachodzi chętka by jednak wyskoczyć ^^.

Od Kajko: O w mordę!!!!
Zanim odpisała postanowiła sama zobaczyć uliczkę o której mówił. Lepiej rozmawiać o czymś, na co patrzy się we dwoje. Weszła więc na wskazaną kamerkę. Lulu była w tym naprawdę dobra i zajęło jej to z pewnością mniej czasu niż Kajce, lecz… tu spotkała ją ciekawa niespodzianka. Po pierwsze zauważyła, że ktoś jako administrator jest aktualnie zalogowany i podgląda właśnie tą kamerkę. Mało tego, po pobieżnym zbadaniu skryptu mogła dość do wniosków, że zaszły tu diametralne zmiany. Ktoś zadał sobie tyle trudu by nie tylko nonstop transmitować obraz z tej kamerki do siebie, ale monitorować dokładnie wszelkie wejścia i ruchy użytkowników korzystających z niej. Tylko po co? Przecież włamania do sieci kamer informatycy na etacie urzędu miejskiego mogli wykrywać poprzez monitoring centralek połączeń transferujących obrazy. Haker przecież musiał włamywać się przez nie.
Lulu włosy stanęły dęba.
Ktoś przerobił oprogramowanie kamer z pewnością spoza etatowych informatyków. Tylko po co? Ale skąd ktoś mógł podejrzewać, że na tą kamerę ktoś wchodzi spoza obsługi systemu na litość boską?
Czy Kajko o tym wiedział?
Czy zabezpieczył się dobrze przed wejściem na kamery?

Cytat:
Od Kajko: Hahahahahahahaahah!!! ta sama lala co wtedy z żulem. No ja nie mogę, na wejściu dosiadka i w ślimaka z typem, teraz całuje go w szyję. Co za nimfomanka!
Cytat:
Do Kajko: Ej, Kotku… gratuluję widoczków, ale mam nadzieję, że nieźle się zabezpieczyłeś. Widzę, że ktoś zadał sobie trochę trudu by monitorować połączenia in z centrali do camer.
Teraz ciekawsze niż widok z kamery stał się dla Lulu ów nowy porządek. Przyglądała się przez chwilę zmianom. Podrapała się po czole. Poszła otworzyć okno i przestawiła popielniczkę z parapetu na biurko. Znów podrapała się w zamyśleniu po czole. Odpaliła papierosa wpatrując się w ekran. W końcu postanowiła. Najpierw należałoby sprawdzić z jakich adresów IP aktualnie wchodzono na kamery. Jeśli Kajko popełnił błąd, być może ona pierwsza go znajdzie. Uśmiechnęła się sama do siebie, gdy jej dłonie znalazły się na klawiaturze a papieros w ustach.

Cytat:
Od Kajko: Tylko podstawowe zabezpieczenia, nie chce mi się nad tym mocniej siedzieć, a na fagasów z miasta starczy. Zresztą za mało im płacą by monitorowali każdego kto wchodzi (:
Było już późno ale sprawa nie dała jej spokoju, zaczęła buszować w logach. Zabezpieczenia sieci kamer były śmieszne, ale były, dzięki temu głównie można było wyśledzić ruch na łączach z centrali do kamer płynący w drugą stronę niż standardowy przesył obrazu. Takich zresztą było najmniej gdyż gros fanów użytkowania sieci kamer do podglądania bliźnich zadowalała się jedynie “kradnięciem” danych spływających do centrali. Tylko nieliczni szli głębiej zapewniając sobie kontrolę nad urządzeniem w celu zmian ostrości czy wymuszania jego ruchu dla zwiększania kątów widzenia. Zaś jeszcze bardziej nieliczni łasili się na buszowanie w ustawieniach administratorskich. Pobieżne sprawdzanie tych logów jakie dotyczyły tej kamery dawały jawny obraz pewnej gremialnej paranoi hakerów przeczący podejściu Kajki “że przecież obsłudze się nie chce”. O ile jednak kilka logów przykrywało IP naprawdę sprawnie czasem odwołując się IP do np. Republiki Burundi, albo nawet kreując prawdziwa pętlę przekierowań, to większość korzystała z mniej wysublimowanych metod przykrycia.
Pierwszą rzeczą jaka rzuciła jej się w oczy były aktualnie przeglądające kamerkę IP. Takich było trzy. Jej własne, aktualnie prowadzące w pierwszej kolejności do Stanów Zjednoczonych i wskazujące Biały Dom. Wysublimowany żarcik, z uprawnieniami najwyższego stopnia. Jedno ze standardowymi uprawnieniami, zapewne Kajki. I ostatnie aktualnie przeglądające dokładnie to samo co ona… kto jeszcze grzebie w kamerach, każdy najmniejszy ruch użytkowników. Teraz. W tej chwili. Również z uprawnieniami najwyższego stopnia. To właśnie ta osoba musiała zmienić oprogramowanie kamer uruchomiając alert dotyczący wejścia w urządzenie od strony centrali.
Skopiowała szybko pozostałe dwa adres IP, otwierając kolejne dwa okienka. Musiała sprawdzić jak dobrze ukrył się jej przyjaciel… Oraz adres IP ów kogoś, czy on ukrywa się dobrze?

Cytat:
Od Kajko: Lol, kolo odpadł nieprzytomny.

...

Ty, ona znów patrzy na kam. Coś gada przez komórkę. Chyba będę logoutował…
Chwilę później Grażyna wiedziała już, że jest za późno. Kajko użył podstawowego programu, amatorszczyzny do przekierowania kilka razy swojego domowego IP. Teraz wiedziała dokładnie Warszawa – okolice ulicy Namysłowskiej. Skoro ona zrobiła to tak szybko, ktoś inny z głową na karku też to zrobi. Kwestia kilkunastu minut by określić jego dokładne położenie. Nieznany jej haker był dobry, bo oprócz śledzenia połączeń dobierał się właśnie do serwera kasując część zapisanych danych jakie spłynęły tam z urządzenia zamontowanego w zaułku przy zagłębiu klubowym przy ulicy 11 Listopada. Jego IP kierowało cały czas na indyjska stację polarną Bharati na Antarktydzie.
Lulu z czystej złośliwości, chcąc zajść temu drugiemu za skórę, podjęła próbę przechwycenia kasowanych danych i odzyskania ich na własny komputer. Oj, rozboli tego kogoś głowa. Po za tym, koniecznie musi skasować z listy adres Kajki. Może jeszcze go nie sprawdzili i jest szansa.

Cytat:
Do Kajko: Słabo się zabezpieczyłeś. Ja już Cie znalazłam. Ktoś właśnie kasuje dane z tej kamery. Wyjdź z niej.
Cytat:
Od Kajko: Wylazłem.
Przechwycić część ujęć się udało, choć nie wyglądały szczególnie. Ot kobieta dosiadająca się do młodego chłopaka, zaczyna go całować schodzi na szyję gdzie całuje przez dłuższą chwilę, podpity zapewne chłopak odpływa, traci film, kobieta odbiera dzwoniący telefon po czym patrzy na kamerę i wychodzi z zaułka.
Ucieszona, nie tyle filmem który był dla niej bezwartościowy, co zalezieniem komuś za skórę wylogowała się. Jej pulpit zdobiły teraz dwa pliki z dwoma krótkimi ujęciami tej samej nimfomanki. Zatarła wszelkie ślady swojej zabawy.

Cytat:
Do Kajko: Kurcze myślę, że ktokolwiek tam buszował mógł Cie wyśledzić. Próbowałam skasować Twoje IP, ale pewnie za późno. Uciekam spać.




Lidl Polska Sklepy Spożywcze, Praga Północ, ul. Wileńska 14, wczesne popołudnie
Wracając z uczelni Lulu zajechała jeszcze do Lidla.
Nie, jej celem nie były zakupy. Chciała znaleźć tu odpowiednią osobę do odpowiednich zdań specjalnych. Zaparkowała swój nadal jeżdżący motocykl przed sklepem i skierowała się ku koszykom wypatrując przy nich i po parkingu kto się tu kręci. Był tam, właśnie zabierał koszyk wyłuskanej paniusi przy czarnym volvo. Mężczyzna w średnim wieku, ubrany w szaro zielone łachmany. Tłuste siwe włosy spływały mu po ramionach. Było widać zakola. Ewidentnie starał się zarobić kilka groszy odprowadzając koszyki. Lepsze to niż nic. Podeszła do niego pewnym krokiem.
- Witam, Panie eeee…. Wiesiu… ? - Nie była pewna, ale może uda jej się trafić.
- Zdzisiu. - Poprawił ją patrząc na nią podejrzliwie. Głos miał ochrypły, pewnie przepity z wciąż nie przechodzącego porannego kaca.
- Widzę, że chciałby Pan zarobić troszkę. Nie mam koszyka do odprowadzenia, ale mam… mogę dać Panu zarobić kilka groszy za przysługę.
- Przysługę? Jaką przysługę? Ja… odprowadzam tylko koszyki. Nie będę ładował się w żadne kłopoty. - Na czole bezdomnego pojawiły się zmarszczki świadczące o zaniepokojeniu. Chciał iść dalej wymijając dziewczynę.
- Proszę zaczekać Panie Zdzisiu. Zna Pan mojego tatę. Antoniego… pija Pan z nim czasem emm w Parku Praskim. Pamięta Pan? Taki siwy z brodą. Zabierałam go kiedyś stamtąd z przyjacielem.
Mężczyzna przystanął i spojrzał ponownie na dziewczynę.
- Umm… emm… no może. - Podrapał się po zakolach. - Czego chcesz?
- Chciałabym kupić tacie prezent na urodziny. No wie Pan… u nas krucho z kasą jak wszędzie. Znalazłam takiego jednego gościa który chce wynająć na godzinę czy dwie naszą piwnicę i zrobić w niej zdjęcia. Wie Pan artysta fotograf.
- Nooo. I co z tego?
- Chciałam dorobić trochę grosza za plecami taty, bo inaczej uparł by się by wydać je … - rozłożyła ręce - … sam Pan wie. Na co innego niż przyzwoity prezent. Ale gościu chce by tata zadzwonił i powiedział, że się zgadza na wynajęcie tej piwnicy.
Urwała by dać mu chwilę na przeanalizowanie sytuacji.
- Gdybym dała temu artyście Pana do słuchawki a Pan by powiedział, że jest moim ojcem i zgadza się na wynajem… - uśmiechnęła się najsympatyczniej jak umiała.
- Zapomnij dziewczyno. - I znów ruszył pchając przed sobą koszyk.
Lulu nie dając za wygraną zrównała się z nim.
- Nie za darmo Panie Zdzisiu. Proszę, chodzi tylko o wynajęcie piwnicy. Nie ma w tym nic złego? Prawda? Dam Panu…
Dziewczyna wyjęła z tylnej kieszeni stary popruty portfel. Pan Zdzisiu zawiesił na nim oko. Wyjęła dwadzieścia złotych i wyglądało na to, że portfel dalej świeci pustkami. Ale nie… wsunęła palca do kieszonki na dokumenty i wyciągnęła jeszcze dziesięć.
- Trzy dyszki jeśli się uda?
Mężczyzna wepchnął koszyk między inne odbierając złotówkę wciśniętą w niego.
- Dobra. Ale chodzi tylko o wynajęcie piwnicy?
* * *
Starówka Warszawska, Śródmieście, ul. Piwna, ranek
Z zadowoloną miną Lulu przeciągnęła wałkiem po ścianie lokalu drugiego Pana Patryka Huczko. Świeża farba pachniała charakterystycznie ale dawała efekt i to jaki! Z mniej zadowoloną miną tuż koło niej zrobił to samo Daniel. Kilka chwil wcześniej Lulu zaatakowała brudnym paluchem jego nos i teraz została na nim świeży ślad po próbie wytarcia go, w dodatku miał już brudne spodnie i bojące plecy. Wyręczał Pana Antoniego w noszeniu tych wszystkich rzeczy z piwnicy do lokalu, tylko po to by w kieszeni jego spodni znajdował się klucz do niej. Tata Antoni również miał zadowoloną minę. Po pierwsze, dwie pary rąk do pomocy chociaż jednego dnia to sporo roboty do przodu. Po drugie zaś dawno nie miał perspektywy aby spędzić tyle godzin na raz w towarzystwie córki. Bądź co bądź to jakiś plus. W dodatku w radiu leciała akurat jakaś żwawa piosenka, którą Lulu z ochotą podśpiewywała a przez okno wpadały promyki jesiennego słońca.
Z zamyślenia wyrwał wszystkich głośny dzwonek telefonu Grażyny.
- Aha. Tak. Jasne. Już schodzę. - Uśmiechnęła się do przyjaciela a następnie do ojca - To Adaś. Nie, nie cieszcie się, nie przyszedł nam pomagać. Nosiłam w torebce jego klucze, bo nie miał na nie kieszeni. Idę mu je tylko znieść. - Zabrała telefon i chwila moment wyszła za drzwi zamykając je za sobą.
- Grażynka czekaj! - Zawołał za nią Daniel i chwila moment, jego też już nie było.
Odwróciła się za siebie na klatce schodowej zerkając o co chodzi, zaś jej przyjaciel w tym samym momencie sięgał do kieszeni spodni i wydobywał z niej klucz od piwnicy.
- Ale ściema. - Szepnął. - Miałaś zamiar im otworzyć bez klucza? Trzymaj.
* * *
Mieszkanie "Lulu", Praga Północ, ul Jagiellońska, późne popołudnie
Dziewczyna była z siebie dumna, całą akcję przeprowadziła koncertowo. Bogatsza o kilka stówek śmigała po sieci upewniając się, że facet przepłacił kilkakrotnie, ale szukał na szybko i wyglądał na nieźle zarabiającego. Zdesperowani dobrze prosperujący ludzie często przepłacając kreując uliczne opowieści o frajerach.
Dzwonek komórki rozległ się po pokoju, Grażyna ze zdziwieniem zobaczyła iż połączenie idzie od Kajki. Chyba pierwszy raz? Zawsze rozmawiali za pomocą wiadomości tekstowych.
- Hallo? - odezwała się niepewnie.
- Lulu?! - głos był przyjemny dla ucha, to znaczy byłby gdyby nie przebrzmiewała w nim panika. - Wyszedłem po piwo, stoję właśnie pod domem. Kurwa, czy to te kamery? Światło się u mnie pali. Wyłączałem wychodząc, zawsze wyłączam!
W słuchawce przez chwile brzmiała cisza.
- Tak to ja. Dziwne… Wiesz, jestem dość pewna, że to nie był nikt z policji. Może… nie wracaj tam sam, zobacz czy zgaśnie. - Głos dziewczyny był również przyjemny, choć nieco dziecinny jak na jej wiek.
- Mała, mam prośbę… Mieszkam na Namysłowskiej 2, drugie piętro, czerwone zasłony z prawej strony okna, z lewej nie ma - zerwała się. Naprzeciwko jest szkoła podstawowa, kamera na budynku… Rozumiesz? Boję się, zajrzyj. Proszę.
- Spoko. Nie ma problemu. Nie rozłączaj się. Dam Cie na głośnomówiący. - Mógł usłyszeć lekki szum gdy odkładała telefon na biurko. Nie śpieszyła się, w końcu stał tak czy inaczej gdzieś w bezpiecznym miejscu, a pośpiech jest wrogiem takich jak ona. Spokojnie przekierowała swoje IP i zaszyfrowała połączenie, nim spróbowała wejść na kamery. Dokładnie, tą konkretną wskazaną przez Kajko.
W końcu w sieci kamer miejskich wyłuskała tę o którą chodziło kumplowi. W lato taki manewr nie miałby szans z tego prostego względu, że blok przy Namysłowskiej 2 od frontu miał szpaler drzew. Był jednak listopad, nagie gałęzie przeszkadzały ale nie uniemożliwiły zajrzenia przez okno. Musiała wcześniej trochę się nagimnastykować aby zhakować nie tylko sam dostęp do obrazu ale i podpiąć się pod sterowanie w celu regulacji ostrości i ruchu aparatem.
Chwilę zajęło jej szukanie właściwego okna ale opis Kajki był dość precyzyjny.
Gałęzie wiele zasłaniały a kamera nie była dobrana specjalnie do jakiejś mocnej inwigilacji. Odległość około trzydziestu metrów… ale po zoptymalizowaniu ostrości… Taaaak, ktoś siedział przy biurku przy komputerze. Kobieta, przy tej ostrości ciężko było określić… ale czy nie była to przypadkiem ta sama co pod “składem Butelek”??? Chyba tak. Wyglądała bardzo podobnie. Nad nią stał łysy mężczyzna w czarnej kurtce. Przedmiot jaki trzymał w ręku i którym gestykulował z pewnością nie był niczym innym jak pistoletem, zdradzał to charakterystyczny wygląd tłumika przymocowanego do gnata.
- O w mordę. Przerąbane. - Wyrwało jej się. - Słuchaj, idź jak najdalej stamtąd. W środku jest kobieta, siedzi przed kompem. Podobna do tej pod Składem Butelek, a nad nią stoi łysy koleś i wymachuje pistoletem. - Włączyła mimochodem nagrywanie widoku ze swojego pulpitu, by kilkusekundowy film ujmujący ów widzianą przez nią akcję zapisać zaraz do swojej kolekcji na pulpicie.
Kajkę najwidoczniej zatkało bo nie odzywał się przez dłuższą chwilę.
- Jezu, mała… W coś ty mnie wpieprzyła? - jęknął w końcu.
Grażyna miała się coś odciąć ale zamarła.
Na Pidginie pisał do niej… Kajko.

Cytat:
Od Kajko: Niegrzeczna podglądaczka. Do zobaczenia króliczku…
https://www.youtube.com/watch?v=cnYdd2xMys8

Post by Wila i Leoncoeur
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 07-01-2016 o 18:10.
Leoncoeur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172