11-05-2008, 00:55 | #1 |
Reputacja: 1 | [Sesja] A jego imię czterdzieści i cztery ALL I Warszawa 8 listopada 2007 Czwartek [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=hJ9RDasuChc[/MEDIA] Ciemne, śniegowe chmury wisiały nad Warszawą od samego rana. Ciemnogranatowe kłębowiska przesuwały się po niebie szorując brzuchami o iglicę Pałacu Kultury, maszt radiowy na dachu hotelu „Forum” oraz potrząsając girlandami lampek na szczycie Mariotta. Czasami te brzuszyska się przecierały i sypało wtedy śniegiem po ulicach. Oczywiście w takich wypadkach zawsze drogowcy są zaskoczeni i zwyczajowo stolica staje pohukując klaksonami, krzycząc ze skrzyżowań potokiem bluzgów oraz jęcząc syrenami karetek i policji. Jak by to określił Warszawiak „ Typowy dzień w stolicy”.Ulica Targowa nie wyróżniała się niczym spośród innych, większych ulic Warszawy. Poza tym. że była już po praskiej stronie, co już samo w sobie było czymś wyróżniającym. Mieszkańcy miasta wiedzieli co to znaczy. Wszystko, co złe, zwalano na Pragę. Pragą straszono małe dzieci i dorosłych. Wreszcie uważano, że Praga to siedlisko zła i mętów wszelkiego autoramentu. Tymczasem nikt sobie dziś z tego nie robił zbytnich ceregieli. Zimno kąsało wszystkich równo, śnieg padał tak jak trzeba a samochody ochlapywały przechodniów jak wszędzie. Skrzyżowanie z Kijowską nie było specjalnie zatłoczone o tej porze dnia. Tramwaj skręcił spod wiaduktu w stronę dworca dzwoniąc na samochody i popędzając przechodniów. Niedaleko tego miejsca, wzdłuż ulicy obstawionej samochodami, jest bank. Niebieskie logo żubra na neonie widać było już z daleka.O tej porze dnia, gdy z radia płynie hejnał z wieży Mariackiej w Krakowie, nie ma ani za dużego ruchu, ani za dużego tłoku na chodniku. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Nho_JQ5KHDc[/MEDIA] Za szklanymi drzwiami, w niskim biurowcu wciśniętym pomiędzy stare kamienice, wita każdego klienta uśmiechnięta modelka z plakatu. Błękit wystroju idealnie współgra z granatem nieba, które przez przyciemnianą szybę wydaje się być niemal czarne. Za szybami przemykają światła samochodów mknących mokrą ulicą ku swemu przeznaczeniu. Jakaś pani przy okienku nr 3 znów pomyliła swój PIN, zaś przy "dwójce" spocony mężczyzna z wąsem usilnie tłumaczył kasjerce, że dobrze wypełnił przekaz pocztowy i nie ma mowy, by był tam błąd. Przy informacji zaś słychać było dźwięki muzyki dobiegającej ze słuchawek typka ubranego w szary, ortalionowy dres. Kiwał głową w rytm muzyki i nie zwracał uwagi na otoczenie. Wskazówka na zegarku przesunęła się na 12:06. Szelest klawiatur, szmer drukarek oraz szum rozmów wypełniały pomieszczenie banku. Kilkunastu klientów czekało grzecznie na swoją kolej do jednego z czterech okienek kas, informacji lub też zleceń bankowych. Wyraźna linia oddzielająca ludzi z banku od ludzi przychodzących coś tutaj załatwić to właśnie linia kas i szklanych przegródek. Można się tu przez moment poczuć jak w poczekalni u dentysty, gdzie każdy z oczekujących zerka nerwowo na drzwi i po ciuchu wmawia sobie, że tym razem to jeszcze nie on. Szklane drzwi się rozsunęły. Do środka wszedł mężczyzna z teczką i w kapeluszu. Szary prochowiec i czarne lakierki nosiły ślady deszczu. Spojrzał na okienka, na ludzi i grzecznie zasiadł na krześle w oczekiwaniu na swoją kolej. Wskazówka znów przesunęła się do przodu. 12:12.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ Ostatnio edytowane przez Yarot : 13-11-2008 o 23:52. |