Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-04-2022, 23:01   #1
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jagged Aliance - Margarita Island [Parchy]




link: https://1.bp.blogspot.com/-FDdTnCbEQ...s/s1600/02.jpg


Czas: 1997.12.01 pn, g 10:30
Miejsce: HQ AIM
Warunki: jasno, ciepło, sucho, cicho, wnętrze biura



Starszy mężczyzna o szlachetnym i statecznym wyglądzie spojrzał na czworo o wiele młodszych od siebie ludzi. Trzech mężczyzn i kobieta. Troje białych i jeden czarny. Tak różni od siebie. A jednak wszyscy byli wywiadowcami firmy w jakiej pracował. Zanim wszedł do sali obrad słyszał na orytarzu ich śmiechy i rozmowy. Pewnie zastanawiali się po co ich wezwał tak krótko przed świętami. W końcu był początek grudnia, świąteczna gorączka rosła z tygodnia na tydzień. Ale to wezwanie zapowiadało nową robotę. I całą piątką o tym wiedzieli. Tylko czwórka jaka wygodnie zajmowała luźne pozy przy stole konferencyjnym jeszcze nie znała detali.

- Witam was moi mili. Dobrze się domyślacie. Firma złapała nowy kontrakt. Więc potrzebuje rozeznania osobowego w terenie przyszłej operacji. - stary Brytyjczyk przywitał się z czwórką swoich agentów. Między sobą znali się mniej lub bardziej ale z nim na pewno. W końcu to on był ich szefem i agentem prowadzącym więc zwykle on ich wzywał na misję a potem koordynował. Zarówno między sobą nawzajem jeśli to było potrzebne jak i z kontraktorami jeśli misja rozpoznawcza przeradzała się w bojową.

- Dokąd i kiedy? - zapytał najstarszy z tej trójki. Dworcow miał jednak największe doświadczenie agenturalne z całej czwórki. W końcu jeszcze dekadę temu pracował dla rosyjskiego GRU. I często był zwierzchnikiem i koordynatorem pozostałych agentów już w terenie.

- Margarita Island. - odparł dyrektor ciekaw ich reakcji. Ktoś pokiwał głową, że słyszał o tej wyspie z wiadomości co tam się ostatnio dzieje, inny żartował czy tam jest stolica pizzy o tej nazwie a jeszcze innym nic ta nazwa nie mówiła. Spodziewał się tego więc wziął pilota i odpalił małą prezentację jaka miała zacząć właściwą część odprawy. Agencja złapała nową misję na tej wyspie u wybrzeży Wenezueli i chciała wysłać swoich ludzi na wstępne rozpoznanie zanim się zaangażuje na całego. Ta czwórka stanowić forpocztę tej nowej operacji. Michael był czarnoskórym Amerykaninem i dzięki muskularnej sylwetce, licznym tatuażom i luźnemu podejściu łatwo mógł się wtopić w tłum turystów z USA. Amanda też była Amerykanką ale była profesjonalnym pilotem śmigłowców i awionetek. Stanley liczył, że uda jej się zakręcić i zdobyć fuchę pilota przy którymś z lotnisk na wyspie. Jewgienij ze swoją szczerą, słowiańską twarzą i twardym, rosyjskim akcentem bez problemu mógł uchodzić za “nowego ruskiego” jak z kawałów i memów. Zaś Charles ze swoim urokiem złotowłosego bad boya pomimo zblazowanej otoczki był weteranem Legii Cudzoziemskiej i umiał sobie radzić w różnych sytuacjach. Stanley dla każdego z nich przygotował już odpowiednie dokumenty i legendy w jakie mieli się wcielić. A niedługo wszyscy wsiądą w lot jaki skończy się na pozornie rajskiej i słonecznej, tropikalnej wyspie. Która coraz mniej przypominała raj na ziemi.




Czas: 1998.01.05 pn, g 11:30
Miejsce: HQ AIM
Warunki: jasno, ciepło, sucho, cicho, wnętrze biura



W sali podejrzanie przypominającej klasę szkolną zebrała się spora grupka barwnych postaci. Jakby ktoś uparł się skompletować możliwie różne typy ludzkie. Mężczyzn i kobiet, białych i kolorowych, z jednej i drugiej strony dawnej Żelaznej Kurtyny. Łączyło ich to, że wszyscy byli w sile wieku, sprawni na ciele, zdrowi na umyśle, wszyscy mieli mniejsze ale raczej większe doświadczenia z bronią. Czasem byli to weterani wszelakich sił lądowych, jednostek antyterrorystycznych, członków gangów, dezerterów, bojówkarzy paramilitarnych, starsi i młodsi. Ale łączyło ich jedno. Każdy z nich przynajmniej rok temu podpisał kontrakt z AIM dobrowolnie zaciągając się do największego stowarzyszenia najemników na świecie. No a na początku grudnia dostali maila z propozycją tego kontraktu na jaki się zgodzili. Wychodziło, że trzeba będzie brać udział w jakiejś akcji zbrojnej z przywracaniem ładu i porządku. Czas do namysłu dwa tygodnie. Akurat na okres przedświąteczny. Potem jeszcze święta, Nowy Rok no i trzeba było się stawić dzisiaj tutaj, w tym biurze. Dopiero teraz było widać kto jeszcze zgłosił się na tą misję.

- Witam wszystkich, dziękuję za przybycie. - drzwi otworzyły się i do środka wszedł szef. To on zarządzał tą operacją więc wszyscy co tu byli mu podlegali. Dlatego był ich szefem. No ale on zajmował się przygotowaniem i zapleczem misji, koordynował działania i reprezentował wolę klienta ale w przeciwieństwie do ludzi jacy obsadzili stoliki w głównej części sali nie będzie brał bezpośredniego udziału na misji.

Odpowiedział mu niereguralny chór powitań, pomrukiwań, machnięć ręką. Czyli tak jak zwykle. Z dyscypliną było tutaj tak sobie no ale w końcu nie byli regularnym wojskiem więc i trudno było wymagać dyscypliny jak u regularnego wojska. Właściwie bez broni i w większości w cywilnych ubraniach wyglądali jak przypadkowa zbieranina zgarnięta z ulicy.

- Lubicie ciepłe kraje, zimne drinki i egzotyczne kobiety? - szef zapytał tą pstrokatą grupkę gdy już ogarnął ją pierwszym spojrzeniem. Znów podniósł się nieregularny chór różnych niezbyt celnych ani mądrych odpowiedzi. - No to lepiej radzę wam polubić. Bo najbliższe tygodnie albo i miesiące spędzicie w jednym z nich. - szef w końcu zaczął mówić o detalach czekającej jego podwładnych misji na jaką miała ich wysłać AIM. Do tej pory nie znali ani adresu, ani celu, ani terminu misji poza tym, że to coś w latynoamerykańskich krajach. Czas by wreszcie poznali gdzie dokładnie.

- Polecicie na Grenadę. Stamtąd przedostaniecie się na Margaritę. Tam już działają nasi agenci. Możecie o nich poczytać w aktach jakie macie przed sobą. Na Margaricie będzie pełnić rolę szkoleniowców dla lokalnych secesjonistów. Oni są naszym klientem. - w paru zdaniach szef przedstawił jakie są najważniejsze detale kolejnej misji.

- Polecam też nie narobić zbyt dużego bałaganu. Tam wciąż jest sporo turystów ze Stanów i Europy. Nie chciałbym aby nasza firma była kojarzona z ich krwią na rękach. Więc bądźcie dla nich mili i dla prasy również. Plaże i hotele to główne źródło dochody i dla wyspiarzy i pośrednio także dla nas. A turyści zwykle uciekają z miejsc gdzie się co chwila strzelają za rogiem czy ich ktoś bije albo porywa. - dodał tonem przestrogi i zalecenia. A jak otworzyli akta i obejrzeli trochę wiadomości z wyspy, poczytali analizy i prognozy to zgrywało się to w spójny obraz, że sytuacja na wyspie jest… barwna. I skomplikowana. Pod płaszczykiem turystycznego raju kotłowały się różne podpowierzchniowe siły. Kartele narkotykowe, karaibscy piraci, secesjoniści, lojaliści, firmy ochroniarskie, lokalne milicje, polityczne bojówki i paramilitarne organizacje. Gdzieś w tym wszystkim miotały się siły wysłane z pomocą humanitarną, międzynarodowi reporterzy czy nawet ekipa od kalendarza Pirelli.




Czas: 1998.01.14 śr, g 13:30
Miejsce: Wyspa Grenada, była baza Royal Navy
Warunki: jasno, gorąco, sucho, cicho, żar tropików



Rozebrany do samych szortów młody mężczyzna leżał sobie wygodnie w leżaku pozwalając sobie na trochę kąpieli słonecznej. Ciemne okulary i leniwa poza skutecznie nadawały mu turystycznej pozy i wyglądu.

- Wiecie co wam powiem chłopaki? Ta aklimatyzacja nie jest taka zła. - zwrócił się do sąsiadów obok nie siląc się nawet na otwarcie oczu. No rzeczywiście. Mieli 2 tygodnie na aklimatyzację i przygotowania do właściwego etapu misji. Z czego pierwszy tydzień właśnie mijał. Spod swoich ciemnych okularów leniwie spoglądał na jakieś ślicznotki w bikini wylegujące się przy basenie trochę dalej, za płotem. Jeszcze zimny cider w dłoni i było jak im szef żartobliwie obiecał przed misją.

- No ja jeszcze nie wiem. Dalej mnie sraka łapie. - odezwał się kolega który leżał na podobnym leżaku obok i w podobnej pozie. Akurat jego organizm okazał się wrażliwszy na ten żar tropików więc jemu ten etap aklimatyzacji przydał się jak najbardziej.

- Wojna to jest biznes kolego. Tylko frajerzy tracą na wojnie. Jak masz głowę na karku to możesz wyjść z takiej imprezy bogatszy niż wszedłeś. To jest jak w bajce. “Zamek do dyspozycji i królwenę za żonę”. Myślę, że jakaś gorąca Latina byłaby w sam raz. Albo dwie. Albo jakieś fajne turystki z Europy. - trzeci w białym, nieco zmiętolonym kapelusiku odezwał się profesorskim tonem. Więc trochę nie było wiadomo czy naprawdę tak to traktuje czy tylko się zgrywa.

- No ale zanim się zdecdyujesz jaki kolor panny ci pasuje to trzeba tam będzie posprzątać. Czytaliście raporty? - blondyn parsknął rozbawiony i sobie przez chwilę wyobrażał siebie z tymi dwiema pannami za ogrodzeniem co się tak ładnie wylegiwały przy basenie. Ale temat poruszył dość poważny.

- No. Chujowo. Wspieramy tych słabszych. Dlaczego do cholery nie wyślą nas raz tam gdzie będziemy po stronie tych co wygrywają? - ten co miał kłopoty żołądkowe nie miał zbyt dobrego humoru więc uderzył w dość zrzędliwy ton.

- Bo ci silniejsi nie potrzebują wynajmowanych bohaterów. Mają swoich. Do tego czołgi, samoloty, artylerię i całą resztę. - odparł chutrus ze złośliwym uśmieszkiem patrząc na zgryźliwego kolegę. Ten zastanowił się chwilę ale przyznał mu rację i nawet parsknął z rozbawienia.

- Myślicie, że tam będą mieli czołgi, artylerię i całą resztę? - zapytał obu kolegów. Sytuacja na wyspie była zmienna a informacje od agentów docierały z pewnym opóźnieniem. Zaś stacje telewizyjne koncentrowały się na jakimś detalu, zwykle dotyczącym sytuacji turystów zagranicznych na wyspie albo niezbyt jasne dla ludzi z zewnątrz wypowiedzi turystów.

- Chyba nie. Z tego co zrozumiałem to tam porządek utrzymuje głównie policja. I jakieś bojówki. Prawdziwego wojska jest niewiele. Ale w każdej chwili mogą dosłać z kontynentu. - powiedział blondyn leniwym tonem. Podobnie ładnie jak tutaj mogło być na Margaricie. Szkoda, że jechali tam do roboty a nie na wakacje.

- Czyli piechota. A wojska to lepiej aby nie dosłali. Bo ci nasi bojówkarze to mają zabawki z drugiej wojny albo z kubańskiej rewolucji. - powiedział zgryźliwy gdy przetrawił to w myślach. Póki panował obecny chaos to jeszcze można było coś ugrać. Ale jakby Wenezuela uznała za sytuację za krytyczną to mogła wysłać na wyspę regularne wojsko. Wtedy mogło się zrobić nieciekawie i dla bojowników dążących do oderwania wyspy od kraju macierzystego i dla ich szkoleniowców.

- Nie wyślą. Czołgi na ulicach zawsze źle wyglądają w mediach. To psuje wizerunek czyli interesy. - chytrus zsunął sobie swój biały kapelusik na oczy jakby zamierzał uciąć sobie drzemkę.

- No to jeszcze tylko dostać się na wyspę i będzie można bawić się w żołnierzy wolności. Bułka z masłem. - blondyn machnął ręką wskazując brodą na błękit oceanu widoczny z tarasu po czym upił swojego cidera. Gdzieś tam za horyzontem była Margarita. Pozostali uśmiechnęli się i pokiwali głowami. No rzeczywiście jeszcze nie do końca było wiadomo jak się dostaną na tą wyspę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172