Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-09-2016, 22:09   #1
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
THE END - Wszyscy jesteśmy potworami: Miasto Feniksa [+18]


Huk śmigła helikoptera mącił wszechobecną ciszę martwego świata. Potężny transportowiec leciał kilkadziesiąt metrów nad ziemią, korzystając z osłony nocy. Uciekinierzy, którzy w nim się znajdowali, musieli jak najszybciej i jak najdalej oddalić się od Edenu. To był warunek ich dalszej egzystencji.

Młodzi ludzie, którzy niedawno spoczywali zahibernowani w kopułach ze zdziwieniem i trwogą patrzyli na świat. Tu, gdzie jeszcze 9 lat temu były ludzkie osiedla, ulice, samochody… życie! Tu już nic nie było. Kwaśne deszcze skutecznie dusiły wszelkie zalążki nowych istnień, jakby Natura chciała powiedzieć „dość”, „pozwólcie mi umrzeć”.

[MEDIA]http://4.bp.blogspot.com/-pnP0M7nSaOE/TWBtkr1dQtI/AAAAAAAAACE/z9KDUv-DVao/s1600/1293972577587.jpg[/MEDIA]

Nie wszyscy byli przyjaciółmi. Niektórzy spośród obecnych psioników nazwaliby siedzącego obok pilota Generała Daio wrogiem. Ten człowiek chciał ich wykorzystać do walki z potworami – nieumarłymi, którzy zmierzali prosto na Eden – ostatni bastion ludzkości. Szczególnie Robin nie ufał Generałowi. Mężczyzna zostawił w bazie własnego syna, który z kolei był bezpośrednią przyczyną śpiączki River – siostry Robina. Skomplikowane, ale czy kontakty międzyludzkie kiedykolwiek były łatwe?

O ile jednak Generał, pilot, dwóch żołnierzy i trzech starszawych naukowców budzili raczej nieufność w psionikach, o tyle nieco przychylniej młodzi uzdolnieni traktowali swoją bezpośrednią opiekunkę – Doktor Alreuna oraz asystentkę jednego z profesorów – mniej więcej ich rówieśnicę – Amnę. Nikolai miał zresztą sposobność porozmawiać kiedyś z dziewczyną, która nie tylko nie bała się psioników, ale wręcz wydawała nimi zafascynowana – jakby byli współczesnymi super-bohaterami. Oni jednak nie czuli się ani super, ani bohatersko. Nie czuli się nawet dobrze. No może poza Keiko, która ciekawie obserwowała widoki i nie wydawała się przygnębiona czy smutna.

Niemniej jeśli kogoś można było nazwać bohaterem w ich grupie, to był nim Liam. Ten chłopak przeżył ugryzienie wampira, tracąc przy tym część dłoni. Teraz siedział apatycznie, wpatrzony z zabandażowaną rękę. Wiedział już co go czeka – przemiana w zombiaka mogła zostać opóźniona dzięki mocom Robina i Nikolaia, była jednak nieunikniona.

Lecąc w nieznane, psionicy zastanawiali się czy mają w ogóle dokąd uciec? Cóż… Na pewno nie mieli dokąd wrócić. Decyzją Najwyższej Rady Edenu psionikom chciano podać jad zombie, by uczynić z nich jeszcze straszniejsze potwory niż te, które zamierzały zaatakować miasto. Takiemu postępowaniu sprzeciwił się nawet tak nieczuły drań, jakim był Generał Daio. Dzięki ostrzeżeniu, które otrzymał od tajemniczego informatora, udało mu się pospiesznie zebrać kilku członków personelu i opuścić obiekt badawczy, nim ten został przejęty przez żołnierzy podległych Radzie. Uciekinierzy przechwycili ocalałych psioników z terenu szkoleniowego i… No właśnie, dokąd zmierzali? Z trwogą patrzyli na pozostałości dawnej cywilizacji, a jednak parli naprzód w nieznane. Gdzieś tam przecież musieli istnieć przecież inni ludzie…
I nie mylili się.

Od pewnego czasu transportowiec był obserwowany przez dwie postacie – ciemnoskórych bliźniaków, którzy przywodzili na myśl bardziej dzikusów, zamieszkujących niegdyś lasy Amazonii niż zwiadowców ukrytego za pasmem gór Miasta Feniksa.

[MEDIA]http://s10.ifotos.pl/img/miasto-lo_ahsewss.png[/MEDIA]

Jeden z braci przez cały czas miał zgięte palce przy oczach, jakby trzymał w nich niewidzialną lornetkę.
- To ludzie-duchy. Bez wątpienia. Jest tam ta ich szycha. Generał Daio. – powiedział.
- O jaaaa… to się Marco ucieszy. Może nawet da nam na noc swoje dziewczynki, jak mu złowimy takiego ptaszka. – rzekł drugi i wysunął obie ręce w kierunku helikoptera. Przez chwilę ustawiał się, jakby namierzał cel.
- Bracie! Przez cały tydzień będziemy ruchać. – poparł go entuzjastycznie bliźniak – I dostaniemy zapas Lekarstwa, jak uda nam się dostarczyć tego łysola żywego. Hiro, to jest okazja. Błagam… tylko nie spieprz tego…
- Spokojna twoja rozczochrana, Halo. Z takiej odległości mógłbym ich ustrzelić nawet z zamkniętymi oczami…
- to powiedziawszy, wypuścił ze swoich rąk wiązkę białego światła, która przypominała bardziej piorun niż pocisk i… trafiła celnie w śmigło maszyny.

Silniki zawyły boleśnie, wypuszczając z siebie wiązki czarnego dymu. Maszyną szarpnęło gwałtownie. Mimowolnie Amna poczuła wdzięczność za pasy bezpieczeństwa. Lecz… nie wszyscy mieli je zapięte. Robin, który cały czas upierał się, by siedzieć przy siostrze uderzył teraz głową o jakiś metalowy drążek. Popłynęła krew, a chłopak stracił przytomność. Klnąc na czym świat stoi Generał Daio wypiął się ze swoich pasów i pochwycił nieprzytomnego psionika, ciągnąc do swojego miejsca. Nie był jednak w stanie zapiąć pasów. Maszyną trzęsło, a ziemia zbliżała się z zawrotną prędkością. Generał Daio objął Robina w pasie i wraz z nim przylgnął do ściany, trzymając się tylko metalowych uchwytów.

Spotkanie z powierzchnią planety nastąpiło gwałtownie, a oprócz straszliwego hałasu towarzyszyło mu kilka potężnych wybuchów. Maszyna przekoziołkowała kilkadziesiąt metrów, nim wreszcie zatrzymała się na boku.

- Chodźmy!Halo klepnął w plecy zlanego potem brata – Zanim wszyscy się usmażą. Jak nie udowodnimy, że to Daio, możemy pożegnać się z dragami i dziewczynkami.

Taka motywacja od razu podziałała i mimo ogromnego zmęczenia, Hiro pomknął w ślad za bratem do wraku helikoptera. Nie oni jedyni, jak się okazało. Prędko okolica zaroiła się od tych Dzieci Feniksa, które posiadały jakieś środki transportu. Eksplozji nie sposób było przegapić.

W ciągu zaledwie kilkunastu minut maszyna została rozebrana z „cennych” części. A co z pasażerami? Młodych, którzy nie zemdleli w trakcie kraksy potraktowano paralizatorami. Ponieważ atak był zmasowany, a psionicy nieprzytomni lub zszokowani, nie byli w stanie się obronić. Jedynie Liam zdążył skorzystać ze swoich mocy.

Chłopak odturlał się pod leżący nieopodal głaz i schował w jego cieniu. Tutaj, w osnowie mroku czuł się bezpiecznie. Choć ledwo zachowywał przytomność, widział jak Nikolai zostaje powalony paralizatorem. Amna oraz wszyscy młodzi „z numerami” zostali zapakowani niczym przedmioty do dziwnie wyglądającego samochodu, złożonego jakby z wielu różnych pojazdów.

[MEDIA]http://s10.ifotos.pl/img/carbyroma_arhnpnn.jpg[/MEDIA]

Osobno zabrano też Generała i Alreunę. Innych zaś… Liam odruchowo wcisnął się bardziej w cień, widząc jak pozostali naukowcy, pilot i żołnierze są po prostu zabijani, a potem „tubylcy” ściągają z nich wszystkie przedmioty i odzież. Nawet bieliznę! Dopiero gdy nic już nie zostało do ograbienia, Dzieci Feniksa opuściły miejsce katastrofy, pozostawiając za sobą nagie, martwe ciała i wystraszonego nastolatka, skrytego w cieniu głazu.

Co Liam powinien teraz zrobić? Czy skupić się na sobie, czy raczej ratować pozostałych?

Za wzniesieniem, na którym rozbił się helikopter, chłopak dostrzegł ludzkie osiedle, dokąd zmierzali „tubylcy” z uprowadzonymi psionikami i resztą załogi.


Właściwie „osiedle” było nazwą mocno na wyrost, „wielkie śmietnisko” pasowało dużo bardziej. Ot zbiorowisku kilkunastu pseudo-budynków, otoczonych czymś na kształt pseudo-muru. Tylko stojący pośrodku tego wszystkiego ogromny komin wydawał się czymś solidniejszym. Liam zmrużył uczy, przyglądając się dziwnej mieścinie. Jego uwagę zwróciła tablica przed bramą, na której ktoś brudnoczerwoną farbą (lub nie farbą) napisał:

MIASTO FENIKSA – OSTATNI BURDEL LUDZKOŚCI


Świątynia Wielkiego Feniksa nie była bynajmniej miejscem modłów. Owszem, czasem ktoś tutaj klękał, ale raczej tylko po to, by zrobić laskę Marco. Główny Kapłan Feniksa słynął nie tylko z wielkiej mocy, ale też ciągłego apetytu na seks i zabijanie. Jeśli nie robił jednego, czynił drugie… w przerwach tylko zajmując się rządzeniem. Tym razem jednak sprawozdanie dwóch zwiadowców oraz przywiezione przezeń łupy skupiły pełną uwagę Marco.

[MEDIA]http://s2.ifotos.pl/img/specterby_ahseshs.jpg[/MEDIA]

- Dobrze się spisaliśmy. Macie przez tydzień wolny wstęp do haremu… o ile ja z niego nie korzystam. – skinął na strażników, którzy strzegli wejścia do wieżyczki, gdzie mieścił się przybytek rozkoszy Kapłana.

Choć niewolnice często nie przeżywały jego napadów furii, zawsze gnieździło się tam od trzech do dziesięciu całkiem ładnych perliczek – na pewno najładniejszych, jakie można było dostać w Mieście Feniksa. Oczy bliźniaków zaświeciły się, jednak prawdziwa żądza pojawiła się w nich dopiero wtedy, gdy Marco wyciągnął z kieszeni garść Lekarstwa i rzucił tabletkami w braci. Ci, nie bacząc na nic, zaczęli zbierać narkotyki rozrzucone po brudnej betonowej podłodze, stękając i jęcząc przy tym jak wygłodniałe kundle. Marco patrzył na nich, skrywając wyraz twarzy za maską. Kiedy skończyli, rzekł po prostu:

- A teraz wypierdalać.
- A czy możemy…
- odważył się zabrać głos Hiro.
- Tak, możecie iść poruchać. Marco nawet nie czekał aż skończy mówić. Doskonale wiedział czego pragną jego poddani. I czasem nawet im to dawał. Szczególnie gdy zasłużyli, a to trzeba było przyznać bliźniakom. Dobrze się spisali.

- Daio to gruba ryba, prawdziwa szycha. - powiedział na głos, a pasja w jego głosie narastała - I choć wydaje się dziadowi, że jest twardy… złamiemy go. Ja go złamię – osobiście. Salvador!

Niewysoki mężczyzna o wypłowiałych, ciemnych włosach, żółtych zębach i dziwnych, przeszywających oczach od razu wysunął się przed zgromadzenie.

- Tak, szefie? – zapytał usłużnie.
- Zajmiesz się kobietą. Tą starszą, co miała na sobie kitel i plakietkę z nazwiskiem. Alreuna jakaś tam. Ona pewnie też coś wie. Złam ją, wyciągnij informacje, a potem co tam chcesz. Możesz ją sobie zostawić jako niewolnicę. Zasłużyłeś. Wiem ile dla nas robisz.

Kiedy Salvator oddalił się, zza świątynnego filara wysunął się Kruk.

[MEDIA]http://s5.ifotos.pl/img/6003e0551_ahseshr.jpg[/MEDIA]

Ślepy starzec poruszał się o lasce, trzęsąc się przy tym na całym ciele, jakby zaraz miał wyzionąć ducha. Mimo to jednak jego głos brzmiał pewnie.

- Wiesz, co Salvator o tobie myśli, prawda?
- Wiem
– odrzekł ze spokojem Marco – Wiem też, że nie jest głupi. Dopóki to moja ręka go karmi, pozostanie wiernym psem.
- Ale jeśli znajdzie sposób… obali cię.
- Niech spróbuje.
– warknął Kapłan Feniksa, po czym dużo łagodniej rzekł – Szept, kochanie… mam zadanie dla ciebie.

Szczupła, ciemnowłosa kobieta, która dolną połowę twarzy zawsze chowała pod maską, odstąpiła od drzwi świątynnych, których strzegła i podeszła bliżej.

- Zajmiesz się tymi małolatami. = polecił jej Marco - Weź ze sobą Michę, niech ich nakarmi i obejrzy. Powiedzcie im, że to miasto zawsze chętnie wita „uzdolnionych”. Wystarczy, że pokażą mi swoje moce, a zostaną nie tylko uwolnieni, ale też dostaną możliwość dołączenia do Elity. Niech wiedzą, że to ludzie są ich wrogami, a nie my. Sam Wielki Feniks jest im przychylny, więc ogarnijcie ich nieco i przyjdźcie z nimi do mnie. Gdyby próbowali jakichś numerów starajcie się nie zabijać… od razu.

***

Tymczasem Nikolai, Robin, Keiko i Amna powoli odzyskiwali przytomność – w przeciwieństwie do River, która wciąż pogrążona była w śpiączce. Rozbitkowie rozejrzeli się zdezorientowani, z trudem przywołując wspomnienia kraksy.

Byli uwięzieni w wielkiej, drewnianej klatce – jakieś 5x4x2 metry, która z kolei została umieszczona wewnątrz pomieszczenia, na które składały się ogromne kawałki betonu i zatopionych w nim prętów – jakby wyrwane fragmenty ścian zewnętrznych jakiegoś bloku lub wieżowca. Kto jednak dysponował taką siłą, by przenosić ogromne połacie betonu?

Tylko wejście do niezwykłego bunkra było w całości wykonane z metalu i również zdawało się być wcześniej częścią innej, potężnej konstrukcji. Może nawet skarbca? Tego uwięzieni mogli się tylko domyślać.
Podobnie jak przyszłości, która ich czeka...
 
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172